dzisiaj odebrałam
telefon
pierwszy – od
sześciu miesięcy po powierzeniu dzieci pod naszą pieczę
kilka godzin po
telefonie,pytanie:
- To dzwoniła
mama, prawda? Krzyczała?
- Nie nie
krzyczała, ale nie była też miła. - odpowiedziałam.
usłyszałam wiele nieprzyjemnych słów
no,
przez pół roku
pielęgnowała w sobie całe zło
(wzmacniane)
tylko dlaczego to
zło dotyczy mnie, a nie refleksji nad samą sobą?
i jak tu zacząć
pisać,
a dzisiaj długa noc
przed klawiaturą
„Opiekun zastępczy
– autorytet dla dziecka powierzonego i jego rodziny.
Czy to możliwe?”
taki temat na
konferencję zgłosiłam
czas pędzi
dam radę
trudno jednak myśli
zebrać
… Czy to możliwe?
a może tylko mi się
tak wydaje
z odpowiedzi naszych dzieci:
- przez to jakie ma cechy chce się go naśladować
- ktoś kto odegrał ważną rolę w moim życiu
- nie musi być realny, mogę go też znaleźć w książce
- figura
- ktoś przyzwoity
- dobry dla ludzi
?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz