cel pieczy zastępczej
czy na pewno powrót do rodziny biologicznej?
im dłużej znam nasze dzieci tym większe mam wątpliwości
nie, że One nie chcą do rodziny
bo zawsze chcą i żeby nie wiem co się działo, nawet jeśli się nie przyznają to ta rodzina jak w piramidzie Maslowa - niby na samym dnie, a jednak najważniejsza
nie koniecznie potrzebna jest do tego by na nią liczyć, trzymać się za rękę i zjeść wspólną kolację
potrzebna jest wiedza o niej, świadomość, że bywały momenty, nawet mikrosekundy miłości, wspólnoty i najlepszego (na miarę możliwości) zaopiekowania się
świadomość, że nie jest się znalezionym w kapuście, że ma się jakieś korzenie, historię
a co powinno być celem pieczy zastępczej
co jest świadomie czy też nie, ale celem rozsądnych i wystarczająco dobrych opiekunów/rodziców zastępczych?
i ja, może naiwnie, ale
* wierzę, że jeśli wszelkim urzędom będzie zależało na dziecku, że jeśli rodzinie biologicznej będzie zależało równie mocno to w partnerstwie zrobią wszystko, żeby w odpowiednim czasie, odbudowywać kontakt, że przeszkodą nie będzie odległość, pora roku czy kolor butów opiekuna/rodzica zastępczego
to znana prawda, że można żyć obok siebie i nie zamieniać ze sobą słowa, nic o sobie nie wiedzieć, a nawet się nienawidzić
a można żyć pięćdziesiąt powiatów dalej i być kimś znaczącym w życiu drugiego człowieka
* wierzę, że przy odpowiednim doborze i wsparciu, każde dziecko może zamieszkać z rodziną zastępczą, a nie lądować w profesjonalnej placówce w której zamyka się bramy
to perełka z dzisiejszej gazety
* wierzę w jeszcze jedną rzecz - w zaufanie do drugiego człowieka i pewnie dlatego nie rozumiem, dlaczego jeden “powiat” nie ufa drugiemu “powiatowi” że dobrze przygotował i zweryfikował rodzinę zastępczą
no chyba, że ci nieufni mierzą własną miarką,
a to przepraszam, to ja od takich z daleka (bym chciała)
tytuł nie pasuje do treści - tylko pozornie
zakończenia - nie będzie
lekkie zakłopotanie - zostaje
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz