Dzień.Miał być jak wszystkie, czyli nieporównywalny do żadnego innego.I był.Dzisiaj miał przyjść do domu, nowy, „średniej wielkości CZŁOWIEK”.Wiedzieliśmy wszyscy o tym od trzech dni.Wiedzieliśmy my.„…CZŁOWIEK” – nie wiedział.Spał sobie w swoim mieszkaniu, właściwie już się obudził i przygotowywał jak to „…CZŁOWIEK” do szkoły.Ktoś zastukał do drzwi.Dlaczego tak wcześnie rano?Przyszły cztery osoby, dwie rozmawiały, dwie poszukały w mieszkaniu drugiego „większego CZŁOWIEKA”.Ten „większy” nie był miły, nie chciał się ubrać i wyjść, a trzeba było. Taka decyzja sądu.„Średniej wielkości CZŁOWIEK”, ubrał się zabrał swój szkolny plecak i wyszedł.Pogoda była taka, jak myśli CZŁOWIEKA. Padało od kilku dni.Nerwowo.Podtopienia.Strata.Żal.I długa droga w nieznane.
A co w tym czasie u nas?Oczekiwanie.Przyjechali.Z samochodu wysiada dobrze znana postać – pracownik socjalny i za chwilę pierwsze spotkanie ze „średniej wielkości CZŁOWIEKIEM”. Ma 10 lat, długie włosy, wielkie podkrążone oczy i wysmukłą postać. Niesie swój szkolny plecak, to na razie jej cały dobytek. Mówi dzień dobry, ale nie chce patrzeć. Siada grzecznie.Teraz najważniejsze – zacząć wspólne życie.
Czasem choroba jest zbawienna. Tak było i tego dnia.Kiedy w progu stanął „średniej wielkości CZŁOWIEK”, miałam nadzieje, że znajdzie wspólny język z „Tą, która jest u nas dwa lata”. Właśnie „Ta, która …” była dzisiaj chora. Uprzedziłam ją rano, jaka będzie sytuacja. Poprosiłam, że jak nadejdzie ten moment poproszę ją o pomoc. Na czym ma polegać? Na zwiedzeniu domu, pokazaniu swoich miejsc, zachęceniu do jedzenia. Będzie jej łatwiej, niż mnie starej babie, o której „średniej wielkości CZŁOWIEK” nic nie wie poza tym, że oprócz jakiegoś męża mieszka z nią dużo dzieci.
Udało się?„… CZŁOWIEK” za wszelką cenę chciał być dzielny, rozmowny, wręcz radosny. Sprawdzał wszystko w domu, wszędzie go było pełno i słychać go było wyraźnie. Chciał zagłuszyć, smutek, niepewność i żal.Zostałyśmy trzy, każda w innym wieku, z innego powodu w domu na Modrzewiowej. Trzeba zacząć normalny dzień.Porządki, obiad, odrabianie lekcji, zajęcia dodatkowe, zabawa, kolacja, mycie, sen i rozmowy, nieustające mówienie o wszystkim, o tym ważnym i ot takim zwyczajnym.Zanim inni wrócą ze szkoły trzeba wspólnie zrobić wiele rzeczy. Tak by „średniej wielkości CZŁOWIEK”, z jednej strony miał czas na swój smutek, z drugiej nie miał czasu na rozpacz.Tak, jak pogoda, tak jedzenie to temat dobry na każdy czas.- Co lubisz jeść na obiad? Rosół? I jeszcze coś? Makaron? Taki słodki? Z owocami? To może dzisiaj dla wszystkich przygotujemy wspólnie z truskawkami. Wiesz jedni lubią makaron inni ryż. Przygotujemy jedno i drugie. Tak mija godzina- gotowanie, to dobry czas, można rozmawiać, ale można i milczeć i nikt nie zwraca na to uwagi.- A u nas nikt nie gotował tylko w sobotę, albo w niedziele. Pani pedagog powiedziała, że mogę codziennie na obiad przychodzić i w sklepiku brać drożdżówkę i picie. A wam, kto dał te truskawki?- Nikt nam nie dał, kupiliśmy w sklepie.- znów zacznie się tłumaczenie, jak to nic nie spada z nieba, że się pracuje i za to dostaje pieniądze i robi zakupy.- Tyle? To musicie mieć dużo kasy. I zawsze jest obiad?
Mija kilka godzin. Zjawia się rodzina „średniej wielkości CZŁOWIEKA”. Płacz, przytulanie, obietnice szybkiego powrotu, a wcześniej częstych odwiedzin. Kupimy Ci telefon żebyś mogła dzwonić. A co ci przywieźć? A może coś do jedzenia? Kochamy. Tęsknimy. Wszystko będzie dobrze. Wrócisz.
Dzieci wracają ze szkoły. Obiad. Super, pochwały, wszystkim smakuje. Pierwszy sukces „… CZŁOWIEKA” – pomogłem w przygotowaniu smacznego obiadu dla innych.
Czas na lekcje. Dobrze, że drugi dorosły wraca z pracy. Jest wsparcie.Każdy zabiera się do pracy. A „… CZŁOWIEK” podgląda, przysłuchuje się, pyta. Sam zaczyna pomagać chce się pochwalić, że też coś wie. To dobrze. Może będzie chciał nadrobić braki, bo oceny i opinie ma bardzo marną ze szkoły.
No, większość uporała się z zadaniami. Teraz rozrywka. Część idzie na zajęcia dodatkowe. Reszta ma czas na zabawę. Już dawno nie były w ruchu wszystkie zabawki, książki i gry. Pozostałe dzieci zaczynają być zmęczone, chyba najbardziej „Ta, która jest z nami dwa lata”. To ona odpowiada od rana na setki pytań.
Kolacja i czas na sen.
Dla mnie i „średniej wielkości CZŁOWIEKA” sen przychodzi dzisiaj bardzo późno. Teraz jak już nikt nie widzi, przychodzi czas na smutek, pytania, na które tak trudno znaleźć odpowiedź i opowieści, których nikt nie chciałby słuchać w dzień, a co dopiero przed snem.
Dzień.Miał być jak wszystkie, czyli nieporównywalny do żadnego innego.I był.
Minął rok. Kiedy „średniej wielkości CZŁOWIEK” wspomina dom, i ten dzień, może nic nie mówić, wystarczy na niego popatrzeć. Te oczy, a właściwie ich brak, te szkiełka, które nic nie widzą i nic nie wyrażają.I rozmowa, przed snem, ale taka inna, niż ta rok temu. Z wszystkim. Trochę nerwowa, bo nie takie ubranie dla jednego, za mało czasu dla innych. Kiepskie oceny u tego, kto ma możliwości na wiele więcej.I głos „średniej wielkości CZŁOWIEKA” – a mnie ciocia przez ten czas jak tu jestem poświęciła więcej czasu niż mama przez całe życie.
Dzień.Miał być jak wszystkie, czyli nieporównywalny do żadnego innego.I był.
Za kilka dni ...
Będzie kolejny taki/inny dzień.
Każdy jest inny.