portret

portret

DLACZEGO

O tym, jak dać wolność, jednocześnie ucząc przywiązania.
O tym jak traktować dzieci jednakowo, by jednocześnie wiedziały, że są dla nas jedyne.
O tym jak mimo swojej niechęci, widzieć w ich rodzicach pozytywy.
O tym jak wykonując swoje zadania czasowo, dać pewność, że robimy to na całe życie.
Dlatego, by NASZE DZIECI, zrozumiały dlaczego.

Liczba wyświetleń w ostatnim miesiącu

10 lutego 2019

szatański scenariusz (?)


Dla tych którzy nie bardzo wiedzą o co chodzi:
w pieczy zastępczej, 
w zmieniających się przepisach, 
a wierzą, że dobro dziecka jest najważniejsze, może się okazać że to tekst jakiś pokrętny.  
Dla tych którzy w pieczy „siedzą” od lat scenariusz może okazać się całkiem realny.

Już za kilka miesięcy dzieci poniżej 10 roku życie nie będą mogły być umieszczane w instytucjach, czyli placówkach.

Wspaniale, prawda?

Wszystkie młodsze dzieci w rodzinach zastępczych, będą miały swojego „ktosia” do kochania, przytulania, rozmowy, na dobre i na złe. 
Ci którzy urodzili się trochę wcześniej, cóż, już takiej możliwości mieć nie będą, dla nich placówki, 14 dzieci i zmieniający się wychowawcy*.
Żadne dziecko powyżej 10 roku życia nie będzie miało nawet szansy pomarzyć o rodzinie zastępczej, Rodzinnym Domu Dziecka, czy choćby placówce typu rodzinnego.

Przesadzam?
Otóż, nie.
A scenariusz rysuje się taki.

- Każdy kto ma więcej niż 10 lat do instytucji. O tym stanowi Ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej.

- Małe, zdrowe, piękne „blondyneczki” i ciemnoocy chłopcy do rodzin zastępczych. Rodziny zastępcze wszelkiego typu muszą wyrazić zgodę na umieszczenie u nich konkretnego dziecka. Mogą więc odmówić przyjmowania dzieci które określę tu jednym słowem "chorych". Chyba że są to rodziny specjalistyczne które z założenia przyjmują dzieci z obciążeniami. Ale i oni mogą nie wyrazić zgody na przyjęcie konkretnego dziecka. 

- Pozostałe małe i nierokujące na przyszłość, tak pod względem intelektualnym jak i aparycji - do Placówek opiekuńczo-wychowawczych typu rodzinnego. Wprawdzie w nazwie mają słowo "placówka", ale ustawodawca uznał, że można w nich umieszczać dzieci w każdym wieku. Wprawdzie prowadzone są przez rodziny i niewiele, a właściwie wcale nie różnią się od Rodzinnych Domów Dziecka, ale tutaj ustawodawca nie przewidział możliwości decydowania o przyjęciu konkretnego dziecka. 

Więc kiedy już wszystkie "duże" zajmą miejsca w placówkach, a wszystkie "piękne małe" zajmą miejsca w rodzinach zastępczych, nastanie dzień kiedy Placówki opiekuńczo wychowawcze typu rodzinnego staną się domami małego dziecka, małego chorego dziecka. Placówkami bez odpowiedniego zaplecza, bez odpowiedniej liczby pracujących i przygotowanych do tak specyficznej pracy dorosłych. 

Kiedy opowiedziałam o moich "wizjach" kilka dni temu koleżance po fachu, powiedziała: 
- Ale przecież, bardzo szybko zapełnią się i zabraknie miejsc. To będą dzieci "długoterminowe" pewnie nie wróca do rodzin, na adopcję też będą niewielkie szanse. Gdzie będzie miejsce dla kolejnych? 
- Może jak przekroczą magiczną 10 ktoś przeniesie je do innej placówki nie rodzinnej, przecież będą już "duże". 

Czy wierzę w taki scenariusz?
Tak. 
Po 14 latach "siedzenia" w pieczy - TAK.
Po obserwowaniu przez kilka ostatnich lat jak zwija się rodzinną pieczę zastępczą - TAK. 
Po obserwowaniu przez lata, jak skłóca się tych od rodzinnej, z tymi od instytucjonalnej - TAK.
Po kilku latach słuchania opowieści opiekunów, jak nikt nie liczy się z ich zdaniem, jak gra się na ich emocjach, jak się nakazuje, a nie współpracuje - TAK.
Mając wiedzę, kto kogo w myśl przepisów będzie karał lub nagradzał za powrót dziecka do rodziny - TAK. 

Kogo obchodzi w tym wszystkim dziecko?
Kto ma pomysł na to by pojawiali się kolejni opiekunowie, dający dzieciom bezpieczeństwo, stabilność i umacniali w poczuciu szacunku do siebie i innych? 





* Nie jest moją intencją w jakikolwiek sposób oczernianie pieczy instytucjonalnej. Posługuję się w tej wypowiedzi stereotypem. Uważam, że są przypadki kiedy młodzież w instytucji radzi sobie lepiej niż w RZ. Są też przypadki, kiedy instytucja radzi sobie lepiej z nastolatkiem niż RZ.