portret

portret

DLACZEGO

O tym, jak dać wolność, jednocześnie ucząc przywiązania.
O tym jak traktować dzieci jednakowo, by jednocześnie wiedziały, że są dla nas jedyne.
O tym jak mimo swojej niechęci, widzieć w ich rodzicach pozytywy.
O tym jak wykonując swoje zadania czasowo, dać pewność, że robimy to na całe życie.
Dlatego, by NASZE DZIECI, zrozumiały dlaczego.

Liczba wyświetleń w ostatnim miesiącu

06 grudnia 2021

odpowiedzialność

 „Język jest narzędziem, które pozwala nam usłyszeć, jak ludzie postrzegają odpowiedzialność.” /dr Małgorzata Majewska/ polecam wykłady

    Takiego wpisu jeszcze u siebie nie robiłam. Zwykle są to jakieś niejawne i nie zawsze jasne rozważania, nie tylko o pieczy zastępczej. Dzisiaj będzie na temat pewnego webinaru w którym dokładnie 1.12.2021 wzięłam udział. Ponieważ wtedy jeszcze Covid szalał w moim ciele to starałam się do tego spotkania przygotować solidniej niż zwykle. Żeby nagle nie zapomnieć słów, dobrze wykorzystać czas który będzie mi dany, no i mówić na temat. Webinar nosił tytuł: Rezygnacja, wypalenie: dlaczego przestaje się być rodziną zastępczą. I był drugim z serii spotkaniem w projekcie Koalicji na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej finansowanym ze środków Fundacji EY.

Część rodzin dożywa w pieczy, że tak powiem starości. Nie zaryzykuję stwierdzenia, że spokojnej starości, bo w zestawieniu z opiekunem zastępczym będzie brzmiało to jak oksymoron.

Znam kilka rodzin które pomimo emerytalnego wieku jeszcze przez kilka lat prowadziły rodzinny dom dziecka czy rodzinę zastępczą. Najczęściej ten przedłużony czas pracy wiązał się z usamodzielnieniem dzieci, które jeszcze były pod opieką tej rodziny. Znam też rodziny które skończyły swoje działania tak jak zaplanowały, czyli przykładowo po 3 latach sprawowania roli rodziny zastępczej typu pogotowie. Podziwiam ich między innymi za to, że dotrzymali danego sobie słowa, że pamiętali, że zadbać trzeba też o siebie. Więc to są ci którzy postanowili ok, będę rodziną przez 3 lata, a później chwila oddechu. Będąc pogotowiem to jest wykonalne. Przestaje się w którymś momencie przyjmować kolejne dzieci i „wygasza” swoje działanie.
Jednak większość tak nie planuje. Często mówią, „jak będzie coś nie tak, to zrezygnujemy”, „zobaczymy, czy się do tego nadajemy”. Ale to nie takie proste, kiedy stajesz się odpowiedzialny za drugiego człowieka. Jeszcze trudniejsze kiedy ten człowiek doznał w swoim kilkuletnim życiu już wielu krzywd, a ty najczęściej jesteś jego pierwszą bezpieczną bazą, osobą znaczącą, ostoją. Uwierzcie łatwiej jest podjąć decyzję, że zostaje się opiekunem/rodzicem zastępczym niż podjąć decyzji o rezygnacji, czy zakończeniu. 

    Więc co, lub kto, powoduje, że jednak wiele rodzin zastępczych rozwiązuje się, jest rozwiązywanych? Że ludzie wydawałoby się ze stali, rezygnują, izolują się i często nie chcą wracać do tego etapu swojego życia. Obserwacje, bo niestety nie badania, pokazują, że powodów jest kilka. Zapisy, zapewnienia i obietnice które usłyszeli przed rozpoczęciem swojego zastępczego rodzicielstwa, nie mają pokrycia w codzienności. Padają ofiarą pomówień i nie otrzymują, pomocy w walce z nimi. Są obciążani ponad miarę. Zmusza się ich do podejmowania życiowych decyzji związanych z adopcją dzieci „szantażując” dobrem dziecka. Są bardzo samotni w swojej codzienności.
Starałam się odpowiedzieć sobie, na kilka pytań które padły przed webinarem, a ponieważ nie przepadam za samodzielnymi rozważaniami, wykorzystałam covidowy pobyt  w domu na rozmowę z Jackiem (dla niewtajemniczonych – z mężem).

Tutaj powinnam wytłuścić, że przykłady czerpałam z wieloletnich obserwacji i informacji od opiekunów/rodziców zastępczych z polski, z rozmów telefonicznych, wpisów na różnych forach, osobistych rozmów i umiejętności własnej jaką jest obserwacja i wyciąganie wniosków, oraz porównywanie z informacjami i rozmowami które prowadziłam z pracownikami socjalnymi i opiekunami zastępczymi między innymi z Niemiec, Czech, Anglii czy Szwecji.

    Nie będę przytaczać całej naszej rozmowy, ale zatrzymam się na odpowiedziach na kilka pytań.

Zaciekawiło mnie słowo dywersyfikacja w kontekście pieczy zastępczej. Początkowo nie miałam jakiejś konkretnej myśli jak się do tego odnieść, bo problem był postawiony mniej więcej tak. Różnorodność form rodzinnej pieczy zastępczej: dlaczego dywersyfikacja jest ważna i jak ją traktować.

Jeśli dywersyfikacja to różnicowanie asortymentu, żeby obniżyć ryzyko … to zadajmy sobie pytanie co się pod tym kryje gdy myślimy o pieczy zastępczej. Asortyment to formy rodzinnej pieczy. Faktycznie asortyment zróżnicowany poczynając od samego nazewnictwa, przez założenia w jakim wieku ile dzieci i w jakim czasie może być umieszczonych w każdym z tych miejsc, aż po wynagrodzenie i możliwości wsparcia opiekunów. I jakie ryzyko to zmniejsza? Ja nie potrafię znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Widzę wręcz odwrotnie, że zwiększa ryzyko które ponosi dziecko. Ryzyko przenoszenia go z miejsca na miejsce, bo skończył się czas jaki może spędzić w pogotowiu. Bo po wykonaniu badań okazuje się, że wymaga specjalistycznej opieki więc zostaje przeniesione do rodziny specjalistycznej, a częściej do DPS. To zapisana w ustawie wędrówka dzieci z miejsca do miejsca.  A to indywidualne umowy z poszczególnymi rodzinami powinny określać „jakie” dzieci, z jaką sytuacją prawną, z jakimi rokowaniami na długość pobytu w pieczy są kierowane do tej rodziny. Wtedy będzie mniej pomysłów na przenoszenie dziecka, bo minął czas jakie można być w pogotowiu, albo co ostatnio zaczyna się zdarzać, nie będzie pomysłów na przenoszenie dzieci powyżej 10 roku życia do placówek instytucjonalnych, żeby zwolnić w rodzinach miejsce dla maluchów. System nie powinien się opierać na rozbiciu i generowaniu bytów które zajmują się jakimiś kawałkami z życia dziecka. Kiedy dziecko pojawia się w pieczy to nikt nie wie ile ono w niej będzie. Dla samego dziecka nie jest ważne, czy miejsce w którym przebywa nazywa się X, Y czy Z. Ważne jest żeby było to miejsce stabilne, żeby po raz kolejny ktoś go nie porzucał, nie przerzucał. Żeby mogło budować swoją historię, w szkole, na podwórku i nie zmieniało kolegów, nie poznawało kolejnej drogi do sklepu.
Uważam, że każdemu dziecku, każda rodzina zastępcza w pierwszej kolejności musi dać jedną rzecz – poczucie bezpieczeństwa. Nie można go dać, kiedy czuje się „oddech czasu” który nie szepta tylko krzyczy – masz jeszcze 7 dni, nie wykonałeś zadania, przeniesiemy dziecko do innego miejsca, nie zdążyłeś, to za długo trwa.
Rodzinna piecza powinna różnicować się wewnętrznie ale w sposób naturalny. Jak to widzę? Rodzina zastępcza mówi: potrafię, chcę, mogę, proszę kierować do mnie dzieci z niepełnosprawnością, albo nastolatków, albo maleństwa które jeśli będzie taka potrzeba, w naturalny sposób będą z nami dorastać. A rola systemu powinna być taka, że udzieli tej rodzinie wsparcia, jakiego ta konkretna rodzina z tymi konkretnymi dziećmi w tym konkretnym okresie potrzebuje. Uwzględniać trzeba możliwości i kompetencje danej rodziny, a nie umieszczać w niej dziecko tylko dlatego, że jest tam wolne miejsce.

- No dobrze, zastanówmy się jakie są zalety obecnego podziału, albo porozmawiajmy o minusach – powiedział Jacek.
- No cóż mam problem, bo widzę minusy. Chętnie posłucham od innych jakie są plusy. Na przykład jest taki minus o którym nie mówi się głośno. Ten podział różnicuje opiekunów zastępczych pod względem finansowym. Chyba w każdym miejscu w Polsce, a w większości to na pewno, w pogotowiach są wyższe wynagrodzenia. Każde nowo przyjęte dziecko w pogotowiu to dodatkowe finanse na zagospodarowanie. Inne rodziny pytają – czy faktycznie każde dziecko to potrzeba zakupu nowego łóżeczka, wózka i podgrzewacza do butelek. A co z dziećmi które są kilka lat w rodzinie, co z ich potrzebami, nowymi meblami, większym rowerem czy biurkiem do szkoły. Panuje jakieś dziwne przekonanie, że na małe dziecko wydaje się więcej pieniędzy. Nie. Na każde dziecko wydaje się ich dużo, wydaje się na inne rzeczy, w zależności od potrzeb i jest to porównywalne jeśli chodzi o małe czy duże dzieci. Wątpliwości natomiast nie ulega, że ilość środków potrzebna na leczenie dzieci z niepełnosprawnością jest większa niż na dzieci które nie mają specyficznych potrzeb związanych z leczeniem i rozwojem. Warto zwrócić uwagę na wynagrodzenie opiekunów/rodziców zastępczych i nie będę pisać o żenującej kwocie 2000 brutto. Jeśli już zostanie ustalone jakieś godne wynagrodzenie podstawowe to powinno zostać wprowadzone zróżnicowanie uzależnione od stażu pracy, ilości dzieci które są powierzone, kompetencji. Obecny system poróżnia dzieci, dorosłych i uważam, że jest również niewygodny od strony obsługi ekonomicznej.

No dobrze, co dalej. Bo pytań było jeszcze kilka, a ja odpowiadając na jedno zaczęłam tworzyć swój najdłuższy tekst w życiu na tym blogu.

Dlaczego czasami oferta wsparcia nie wystarcza aby „podtrzymać” rodzinę?

Tu pójdę w jakieś dygresje, metafory i porównania.
Ale zanim, to: wsparcie albo jest, albo go nie ma. Nie okłamujmy się, że jest wsparcie pozorne – to znaczy że wsparcia nie ma. Nie okłamujmy się, że jest wsparcie częściowo uszyte na miarę – to znaczy, że go nie ma.
Zbliżają się święta, więc takie świąteczne przykłady przyszły mi do głowy. Z oferowaniem, darowaniem komuś wsparcia jest jak z prezentem. Jeśli nam na kimś zależy to nie dajemy mu prezentu jaki chcielibyśmy  mu dać, albo jaki sami chcielibyśmy dostać. Dajemy prezent o jakim ta osoba marzy, o którym mówi. Jeśli wiemy, że nasza przyjaciółka chciałaby dostać zielony lakier do paznokci, to odwiedzamy wszystkie możliwe sklepy, żeby właśnie taki kolor znaleźć. Nie dajemy jej niebieskiego który właśnie mamy w domu i nie używamy. Nie dajemy, żółtego bo taki nam się spodobał i chcielibyśmy go mieć. Szukamy, kupujemy i dajemy zielony, bo to ważna dla nas osoba i chcemy, żeby była zadowolona, żeby ten zielony lakier dopełnił jej kreacje np. w ważnym dniu. Albo ciocia Marysia która dawno nas nie odwiedzała, przywiozła w prezencie lalkę (piątą w kolekcji naszego dziecka) które już otrzymując trzecią taką samą rzuciło ją w kąt. No bo jak tu się cieszyć po raz kolejny tym samym. Podobnie jest ze wsparciem. Generalnie kojarzy nam się ono ze szkoleniami. Bo to proste do zorganizowania i mierzalne. Niestety najczęściej zaspakaja potrzeby organizatora, a uczestnicy robią dobrą minę, bo szkolić się muszą. Chodzą na szkolenia, bo kiedy zaczynają mówić, że brakuje im szkoleń to słyszą, że przecież były trzy, a ich nie było na dwóch z nich. Ale, że te szkolenia są jak ta lalka, od kilku lat na ten sam temat i nawet prowadzone przez te same osoby … Staram się to zrozumieć, jeśli organizator przygotował pracownika, opracował zakres szkolenia, poświęcił na to czas i finanse, to chce teraz wyeksploatować ten temat (i pracownika) na maxa. Inwestycja musi się zwrócić. Więc kolejny rok, ten sam temat, ten sam szkolący, ten sam uczestnik. Organizator daje prezenty które chce dać bo ma zapasy, daje prezenty, szkolenia, wsparcie które sam chciałby otrzymać. Które wydaje mu się że będą odpowiednie dla opiekunów/rodziców zastępczych. Jednym z przekonań które króluje w naszych umysłach, jest to, że jak masz dziecko, nawet nie własne, ale gdzieś w rodzinie, no i sam byłeś dzieckiem to wiesz co dziecku jest potrzebne. Podobne przeniesienie robi się na rodziny zastępcze przecież jestem rodzicem, mam przykład moich rodziców, więc wiem co dorosłym, opiekującym się dziećmi jest potrzebne. Nic bardziej mylnego. Z jednej strony dzieci w pieczy to dzieci, jak wszystkie inne, ale z drugiej strony i to jest ta strona którą poznają nieliczni, to zupełnie inne dzieci w kontakcie z którymi trzeba mieć czasem czarodziejskie kompetencje. A jakie, o tym wie ta jedna jedyna rodzina która z tym dzieckiem pracuje, która również zna siebie i swoje braki które chce nadrobić, żeby być wystarczająco dobrym opiekunem/rodzicem zastępczym dla powierzonego dziecka. Jeśli oferta wsparcia, nie tylko szkolenia,  nie będzie szyta na miarę danej rodziny, a na miarę organizatora pieczy, to nie spełni żadnego zadania i szkoda środków na generowanie takiej oferty.
Widzę tutaj dużą rolę NGO, które są bardziej elastyczne od samorządowych, czy rządowych gigantów. Szybciej dostosowują się do potrzeb i tworzą programy dla niewielkich grup specyficznych odbiorców. Może przyszłość wsparcia leży właśnie tutaj. Pakiet finansowy dla każdej rodziny na szkolenia i wsparcie które rodzina może zrealizować zgodnie z indywidualnymi potrzebami. Pewnie nawet większość z rodzin dołoży do tego również swoje środki, ale skorzysta w pełni, a nie tylko odsiedzi odpowiednią ilość godzin, żeby mieć zaświadczenie. Rodziny zastępcze mówią, że kierowana do nich oferta jest bardzo uboga, jednorodna, a przekazywane treści często na tak podstawowym poziomie, że większość z uczestników posiada wiedzę większą niż osoby prowadzące zajęcia.
    Myśląc o wsparciu pojawia się jeszcze jeden wątek. Rodziny, systemowi nie ufają. Kiedy zaczynają mówić: słuchajcie są tematy z którymi sobie nie radzimy, potrzebujemy pomocy, z tego jesteśmy słabi. To zaczynają być z tego zakresu rozliczane, a nie wspierane. Dostają po tyłku, że przyznali się do swoich słabych stron. Jeśli są miejsca gdzie realizuje się superwizję dla opiekunów to zwykle jest ona grupowa. Opiekunowie nie poruszają w jej trakcie spraw które faktycznie potrzebują poruszyć. Bo jak powiedzieć w mało znającej się grupie: myślę o rozwodzie, albo brat który mieszka z nami w jednym domu ma problem z alkoholem i to zaczyna rzutować na nasze działania. To naprawdę normalne, że wstydzimy się i nie poruszamy takich tematów przy „obcych”. Sprawy nie rozwiązuje też superwizja indywidualna, jeśli jest realizowana przez pracownika organizatora, a nie osobę z zewnątrz.

Tu pojawiają się smutne wnioski. „Systemowi” łatwiej jest rozwiązać lub doprowadzić do jej rozwiązania, niż poszukać możliwości pomocy, ratowania. Rodziny biologiczne ratujemy milion razy, dajemy szanse, nawet kiedy niema najmniejszego pozytywnego światełka.

Rodziny zastępczej nie ratujemy.
A to przecież zwykła rodzina biologiczna, która wykonuje niezwykłe zadanie.
Kiedy w rodzinie zastępczej coś zaczyna się kruszyć to przestaje się ją widzieć jak rodzinę, dorosłych, dzieci, więzi. W pewnym sensie zaczyna być to instytucja z której zabiera się dzieci. Jak nie tu to w innym miejscu będą się wychowywać. A dorośli? Niech sobie radzą sami, jako rodzina zastępcza sobie nie poradzili. I tak rodzinę zaczyna się postrzegać jako instytucję, która wykonuje zadanie. A jak sobie z zadaniem nie radzi, to dziękujemy, będą inni.
Od problemu wspierania rodzin zastępczych w kryzysie system ucieka i umywa ręce. Nikt nie widział, nikt nie słyszał, nic się nie stało.

I jeszcze taka kwestia: czy rezygnacja z prowadzenia rodziny zastępczej powinna być oceniana negatywnie.
Myślę, że to sytuacja w której nie powinno się pojawić słowo „oceniana” i nie jest ważne czy pozytywnie, czy negatywnie. To decyzja która nie ma prawa być oceniana przez innych. To decyzja którą inni mogą jedynie przyjąć do wiadomości, ale nie oceniać. I właściwie kto miałby oceniać. Organizator pieczy? Kogo? Przecież ta rodzina wyszła z systemu. Nie ma już podmiotu który miałby być oceniany.

Ale jest coś co powinno się wydarzyć zanim rodzina zastępcza przestanie funkcjonować, albo chwilę później. To „system” powinien sobie zadać pytanie, dlaczego ta rodzina odeszła, czego względem tej rodziny nie zrobił, który moment przespał. I z tego wyciągnąć wnioski. Ale to się nie wydarzy. Bo jak tu negatywnie ocenić samego siebie. A przecież nie zatrudnia się w urzędach niezależnych ewaluatorów, żeby to rozpracowali, podpowiedzieli co zrobić i czego unikać w przyszłości.

„Język jest narzędziem, które pozwala nam usłyszeć, jak ludzie postrzegają odpowiedzialność.” /dr Małgorzata Majewska/ polecam wykłady - to może dużo zmienić.

 

24 października 2021

pożar

 stanął w ogniu ważny dom

spłonął

tak prawdziwie, realnie

nie ma dachu
nie ma okien
nie ma drzwi

zostało miejsce, od dawna nieodwiedzane a jednak najważniejsze

spłonął

zostały obrazy, wspomnienia

morwy
plewienia marchewki
pompowania wody
fasoli na strychu
wypalanych talerzy
jajek w kurniku
wypraw do lasu na kwiatki
zbierania grzybów
zapachu podgrzanego mleka
kobry oglądanej spod kołdry
palenia w piecu
masła trzymanego w wodzie gdy nie było lodówki
ucierania róży w makutrze
oranżady z fabryki Kościółków w Trzebini 
rodzinnych zjazdów
opowieści o Alibabie i 40 rozbójnikach

zostało to czego zniszczyć się nie da

to co w domu który spłonął było najważniejsze

gościnność
otwartość
szczerość
bezpieczeństwo

została nauka "jak żyć" która tworzyła się z relacji kilku pokoleń

spłonął dom

została odpowiedzialność za drugiego
zrozumienie dla innych

to właśnie dom który zbudowała i który trwa

Ciocia Zosia


02 października 2021

czuły nadzór

cel pieczy zastępczej

czy na pewno powrót do rodziny biologicznej?

im dłużej znam nasze dzieci tym większe mam wątpliwości

nie, że One nie chcą do rodziny

bo zawsze chcą i żeby nie wiem co się działo, nawet jeśli się nie przyznają to ta rodzina jak w piramidzie Maslowa - niby na samym dnie, a jednak najważniejsza

nie koniecznie potrzebna jest do tego by na nią liczyć, trzymać się za rękę i zjeść wspólną kolację

potrzebna jest wiedza o niej, świadomość, że bywały momenty, nawet mikrosekundy miłości, wspólnoty i najlepszego (na miarę możliwości) zaopiekowania się 

świadomość, że nie jest się znalezionym w kapuście, że ma się jakieś korzenie, historię 



a co powinno być celem pieczy zastępczej 

co jest świadomie czy też nie, ale celem rozsądnych i wystarczająco dobrych opiekunów/rodziców zastępczych?  

odizolowanie dziecka od krzywdzącego, zagrażającemu jego życiu oraz zdrowiu psychicznemu i fizycznemu środowiska na czas ( jeśli taki istnieje) wystarczający do odzyskania poczucia bezpieczeństwa, skorzystania z profesjonalnego wsparcia związanego z rozwojem oraz pracą nad niwelowaniem skutków traumy i przygotowaniem do samodzielnego, godnego życia
trochę w tym celu ukryło się zadań, ale nie bądźmy drobiazgowi przez chwilę


i ja, może naiwnie, ale 

* wierzę, że jeśli wszelkim urzędom będzie zależało na dziecku, że jeśli rodzinie biologicznej będzie zależało równie mocno to w partnerstwie zrobią wszystko, żeby w odpowiednim czasie, odbudowywać kontakt, że przeszkodą nie będzie odległość, pora roku czy kolor butów opiekuna/rodzica zastępczego


to znana prawda, że można żyć obok siebie i nie zamieniać ze sobą słowa, nic o sobie nie wiedzieć, a nawet się nienawidzić 

a można żyć pięćdziesiąt powiatów dalej i być kimś znaczącym w życiu drugiego człowieka

* wierzę, że przy odpowiednim doborze i wsparciu, każde dziecko może zamieszkać z rodziną zastępczą, a nie lądować w profesjonalnej placówce w której zamyka się bramy 


to perełka z dzisiejszej gazety


* wierzę w jeszcze jedną rzecz - w zaufanie do drugiego człowieka i pewnie dlatego nie rozumiem, dlaczego jeden “powiat” nie ufa drugiemu “powiatowi” że dobrze przygotował i zweryfikował rodzinę zastępczą
no chyba, że ci nieufni mierzą własną miarką,
a to przepraszam, to ja od takich z daleka (bym chciała)

tytuł nie pasuje do treści - tylko pozornie

zakończenia - nie będzie

lekkie zakłopotanie - zostaje


08 sierpnia 2021

porządek to wróg zwierządek


kto czytał Pana Kuleczkę ten wie

- porządek to wróg zwierządek -


nadszedł dzień porządkowania notatek

a może nie nadszedł 

tylko wreszcie należało

kiedy taki dzień się "dzieje" to czuję się wtedy jak archeolog który odkrywa coś o czym zupełnie nie wiedział

no może trochę inaczej

bo ja odkrywam pisane moją ręką notatki, ale czuję się tak jakbym po raz pierwszy je widziała


dzisiaj takie perełki

Cząstki elementarnej wiedzy - przedteksty etnografii - są niebezpieczne, stanowią wyzwanie dla pamięci. /Rena Lederman/


Analiza i literatura antropologiczna polegają na tym, że nasze mentalne notatki (head notes) właściwie nadal się rozwijają i budują dopiero naszą wiedzę jeszcze długo po tym, jak przestajemy ludzi obserwować i z nimi rozmawiać. /Anthony Cohen/


Tekst nie jest nigdy tylko o tym, o czym jest. /Levinas Emmanuel/ 


Stajemy się nagle niekompetentni wobec rzeczywistości. 
albo
Umiemy patrzeć, ale nie wiemy na co. Uczymy się patrzeć na to, na co trzeba.
To już z rozważań i podsłuchiwania spotkań dotyczących świata VUCA 

czasem zapominam
że to czytam

że to słucham

że to lubię

że to wiem



22 lipca 2021

na niechęć

coś na niechęć do wszystkiego 

poproszę

to znaczy nie taka niechęć,
że kogoś nie chcę, czy nie lubię, że czuję ją do kogoś

na taką niechęć

że mi się nie chce

nie na taką niechęć jak w piosence
"nie chce mi się spać, nie chce nocy w sen zamieniać ..."
ze snem nie mam kłopotów - jest tak w sam raz


poproszę 

coś na taką niechęć 

z powodu której 

nie chce mi się pisać (tego co powinnam, muszę, wypada) nawet tego co chcę

nie chcą wtedy palce się poruszać

choć w głowie wszystko ułożone dokładnie


bo jak tu mieć chęć 

kiedy otrzymujesz na piśmie, oficjalnie
taką niby mimochodem puszczoną sugestię,
że nie jesteś użyteczna społecznie 

może jak to napisałam to przestanie mnie męczyć
a ta męka i niechęć trwa już kilka miesięcy

więc chyba czas, żeby się chciało
bo tyle ciekawych (i jednak użytecznych) rzeczy i spraw się dzieje
więc 
poproszę coś na niechęć

wróciłam dziś do Darów niedoskonałości - to książka której nie czytam lecz przeglądam i zatrzymuję się na kilku wersach

"Wiedziałam też, że dużo w nich tak zwanych czynników ochronnych, czyli tego wszystkiego, co mamy lub robimy, by oderwać się od stresu. 
CO SIĘ SKŁADA NA ODPOROŚĆ?
W najnowszych badaniach wymienia się pięć najczęściej występujących cech tych osób które są odporne na stresy:
1. Mają one dużo pomysłów i potrafią rozwiązywać problemy.

2. Częściej niż inni szukają pomocy.

3. Wierzą, że mogą utrzymać w ryzach swoje uczucia i zapanować nad sytuacją. 

4. Mają wsparcie innych.

5. Łączą ich więzi z rodziną i przyjaciółmi.

(...) Według badanych prawdziwą podstawą czynników ochronnych była ich duchowość. I nie chodzi tu o religię czy teologię, ale o pewne wierzenia, które mogłabym zdefiniować w następujący sposób: 

Duchowość polega na tym, by uznać fakt, że wszyscy jesteśmy nierozerwalnie połączeni przez siły, które wykraczają poza nasze własne, czerpać z tego radość i zrozumieć, że połączenie z tymi siłami i innymi ludźmi wynika z miłości i współczucia. Korzystanie z duchowości daje naszemu życiu odpowiednią perspektywę, znaczenie i cel.

(...) Z tej podstawy brały się trzy inne, ważne dla odporności cechy: 

1. Pielęgnowanie nadziei. 
2. Ćwiczenie zmysłu krytycznego. 
3. Pozbywanie się tego, co nas otępia i pozwala zapomnieć o słabościach i bólu."

/Brene Brown - Dary niedoskonałości - Media Rodzina/



11 kwietnia 2021

są wolne miejsca w RZ

 czasem wydaje nam się, że robimy komuś dobrze

a w konsekwencji

?

no właśnie jak to jest?

6 kwietnia na portalu ngo.pl pokazała się taka informacja


no właśnie, to dobrze?

ja uważam, że pomysł nietrafiony, który wręcz RZ zrobi krzywdę

dlaczego? 

w sumie nie znam / nie słyszałam o tym, że jest powiat który chętnie wyraża zgodę na to by "jego" rodzina zastępcza przyjęła dzieci z innego powiatu

odwrotnie - owszem

są powiaty które poszukują miejsc dla swoich dzieci w rodzinach zastępczych i wykonują multum telefonów do wszystkich możliwych miejsc

dlaczego powiaty nie chcą przyjmować "nieswoich dzieci"?

tłumaczą to najczęściej tak, że później muszą się dopominać partycypacji finansowej względem rodziny zastępczej, że pozyskanie i wyszkolenie rodziny to nie tylko działania reklamowo-marketningowe, ale również konkretne pieniądze które zostały na to wydane, że to miejsca które czekają na "ich" powiatowe dzieci 

opiekunowie zastępczy postrzegają to trochę inaczej

mówią o tym, że czują się ubezwłasnowolnieni, przecież rozpoczynając szkolenia nie podpisywali, żadnych zobowiązań mówiących o tym skąd będą dzieci, że są w gotowości nie pracują zawodowo, a zajmują się jednym dzieckiem kiedy gotowi byli na przyjęcie nawet trójki, że ich macierzyste powiaty nie liczą się z ich zdaniem, że traktują jak "parobków" natomiast ci którzy odważyli się i przyjęli dzieci spoza powiatu mają poczucie współpracy


te zapisane powyżej stwierdzenia pokazują dokładnie kto rządzi, kto decyduje i z kim omawia się działania, a kto jest do wykonywania poleceń (oczywiście bez generalizowania, ale takie są odczucia wielu opiekunów)


te kilkanaście rodzin które umieściły w portalu domydziecka.org informację o tym, że mają wolne miejsca, że chętnie przyjmą inne dzieci zrobiło to w dobrej wierze, z nadzieją, że dzieci które potrzebują pomocy znajdą ją u nich

jednocześnie jak na talerzu podały swoim organizatorom pieczy informację "nie ważne co o tym myślicie, załatwię to po swojemu, i co mi zrobicie" 

o, co im zrobią?

określę to jednym stwierdzeniem - będą jeszcze bardziej kontrolować, a jeszcze mniej wspierać


bo kiedy powiat A dzwoni do powiatu B i otrzymuje odpowiedź "nie nie mamy wolnych miejsc" to nie dlatego, że powiat B nie jest zorientowany w swoich zasobach, tylko dlatego, że nie chce tych zasobów udostępnić

czyli, nie chodzi o to, że nie wiemy ile wolnych miejsc jest w rodzinach zastępczych i ile rodzin jest otwartych na to, żeby przyjmować dzieci z innych miejsc

chodzi o to, że każdy sobie rzepkę skrobie 


tworząc różne projekty, warto pomyśleć o konsekwencjach jakie poniosą wszyscy ich interesariusze




25 marca 2021

nie pamiętam

 

nie pamiętam

jak się śpi w pokoju z zamkniętymi drzwiami

nie pamiętam


kiedy zamykają się nowoczesne drzwi
nie słyszę życia
nie słyszę oddechów
nie słyszę kaszlu
nie słyszę rozmów
nie słyszę wołania

kiedy zamkną się nowoczesne drzwi
nie usłyszę przemykających, nastoletnich kroków

później nikt nie usłyszy moich wyjaśnień

nowoczesne drzwi
to jedna z "totalności" tego miejsca


nie pamiętam

jak się śpi w pokoju z zamkniętymi drzwiami

nie pamiętam

przestałam szukać w pamięci

chcę doświadczyć



07 stycznia 2021

szkice z życia

 

Może to będzie miejsce dzięki któremu dotrę do większej liczby osób chętnych do wypełnienia mojej ankiety.

 

Zachęcam, proszę informuję, że można wypełnić.

Wysłałam ją do wielu znajomych zajmujących się pieczą zastępczą.

Wielu z nich odpisało - o fajnie, już pędzę już lecę udostępniać.

Jeszcze inni napisali - wypełnione.

Ankietę umieściłam w tekście kilka razy, to dla tych którzy pod wpływem impulsu w czasie czytania, będą ją chcieli natychmiast wypełnić.
link do ankiety - zapraszam  

Kiedy zaczęła się epidemia, zamknięto nas w domach i placówkach razem z naszymi dziećmi, kiedy nadszedł moment, że część zakazów została cofnięta, a nasze dzieci nadal nie miały np. możliwości spotykać się z rodzinami - dużo między sobą mówiliśmy o tym, co jest nie tak.

Mówiliśmy też o tym co zmieniło się w naszych domach i placówkach, jak zaczęliśmy inaczej działać.

I o to chodzi w mojej ankiecie.

Opowiedzmy o tym:
- co zmieniła epidemia;
- jakie zmiany zostaną z nami;
- jakie mamy plany na dalsze działanie.

 

Znawcy tematu mówią, że już nic nie będzie takie jak wcześniej, że nie ma co liczyć na powrót "starego". Jedną z kluczowych kompetencji przyszłości będzie  - "umiejętność oduczania się".

Analfabetami XXI wieku nie będą ci, którzy nie znają Excela, lub nie potrafią programować, ale ci, którzy nie potrafią się uczyć nowych rzeczy i oduczać starych (learn, unlearn i relearn), /Alvin Toffler, futurolog, autor "Trzeciej fali"/.

Ale jeśli już się czegoś oduczymy to, w to miejsce musimy wprowadzić „swoje nowe”. Zachęcam napiszcie o tych swoich nowych spostrzeżeniach, rozwiązaniach.

Ankietę umieściłam w tekście kilka razy, to dla tych którzy pod wpływem impulsu w czasie czytania, będą ją chcieli natychmiast wypełnić.
link do ankiety - zapraszam

Wracając do kompetencji przyszłości.

Czy wiecie że już dzisiaj większość z nas jest idealnymi pracownikami przyszłości. Jakie umiejętności powinien posiadać idealny pracownik, w tak intensywnie zmieniających się warunkach mówi raport „Future of skills. Employment in 2030”.

 

Sense-making – zdolność do znajdowania głębszego sensu danego zagadnienia oraz dostrzegania istotnych kwestii na wielu płaszczyznach społecznych.

Social intelligence – inaczej inteligencja społeczna, która zapewnia dobrą komunikację i odznacza się zdolnością empatycznego podejścia do drugiego człowieka.

Cross-cultural competency – umiejętna współpraca w środowisku skupiającym przedstawicieli wielu kultur.

Virtual collaboration – zdolność do efektywnej współpracy z zespołem, w środowisku wirtualnym.

New-media literacy – oznacza zdolność do korzystania z nowych mediów jakie oferuje rynek.

Novel and adapting thinking – zdolność do myślenia wykraczającego poza schematy. Adaptacja do szybko zmieniających się warunków i uzupełnianie wiedzy o nowe informacje.

Cognitive load management – zdolność do hierarchizacji informacji pod względem istotności.

Design mindset – umiejętne modelowanie procesów i zadań w taki sposób, by osiągnąć postawiony cel.

Transdisciplinarity – inaczej globalne myślenie, które wykracza poza ramy danej dziedziny.

Computational thinking – umiejętne wykorzystanie danych i zdolność do myślenia, które opiera się na zebranych informacjach i wykorzystaniu ich w  najbardziej efektywny sposób.

Ankietę umieściłam w tekście kilka razy, to dla tych którzy pod wpływem impulsu w czasie czytania, będą ją chcieli natychmiast wypełnić.
link do ankiety - zapraszam

Tych których zniechęciły słowa pracownik/praca uspokajam. Praca – miara wysiłku włożonego przez człowieka w wytworzenie danego dobra; świadoma czynność polegająca na wkładanym wysiłku (działalność lub oddziaływanie) człowieka w celu osiągnięcia założonego przez niego celu; czynności umysłowe i fizyczne podejmowane dla realizacji zamierzonego celu.

 

Chciałabym pokazać, jak jesteśmy przygotowani do zmian, jak sobie radzimy, czy ktoś nam w tym pomaga, jak „robimy nowe” dla naszych dzieci.

Chciałabym pokazać, z czym się zmierzyliśmy i nadal mierzymy w świecie VUCA – ale o tym co oznacza ten skrót, może innym razem.

Mamy o czym mówić, pisać, chwalić się, ale mamy też obszary w których oczekujemy wsparcia, zrozumienia, życzliwości.

 

Zapraszam do wypełnienia mojej ankiety

Ela Matusiak Fundacja PROJEKT ROZ

link do ankiety - zapraszam