portret

portret

DLACZEGO

O tym, jak dać wolność, jednocześnie ucząc przywiązania.
O tym jak traktować dzieci jednakowo, by jednocześnie wiedziały, że są dla nas jedyne.
O tym jak mimo swojej niechęci, widzieć w ich rodzicach pozytywy.
O tym jak wykonując swoje zadania czasowo, dać pewność, że robimy to na całe życie.
Dlatego, by NASZE DZIECI, zrozumiały dlaczego.

Liczba wyświetleń w ostatnim miesiącu

27 czerwca 2017

czy można pracować?

w wakacje zawsze,
a może teraz mi się tak wydaje,
pracowałam
raz to nawet za granicą i tego nie wspominam miło,
pomidorów nie jadłam później co najmniej rok
ta wakacyjna praca wówczas wcale nie była traktowana jak praca
wyjazdy na harcerskie obozy
to nie praca
to czysta przyjemność
i ci ludzie
i atmosfera
i przyjaźnie do dziś

a
że odpowiedzialność
że zmęczenie
że wiele dni przygotowań przed
o tym nie myślałam
tego nie liczyłam

bardzo szybko zaczęłam poważną pracę, zatrudniona w jednej z nowosądeckich szkół jako pani “świetliczanka” jeszcze przez kilka miesięcy dostawałam kartki dla dzieci, takie z czekoladą, śmieszne to było

kartek nie ma
czekoladę mogę kupić w każdym sklepie
praca z dziećmi została
(przeznaczenie?)

pieniądze
bez względu na to ile
to pieniądze
poważna sprawa
nie żadne tam pieniążki

i ta niezależność
świadomość wydawania
przeliczanie i myślenie
czy się opłaca
czy warto
ile jeszcze brakuje
satysfakcja z pierwszej kupionej gitary
z zaproszenia mamy do kawiarni
pierwszej zupełnie własnej sukienki
(którą ktoś ukradł na pomidorowych saksach)

dzisiaj kiedy zaczynam być stara
pozwalam wszystkim naszym dzieciom pracować
jednym wcześniej, innym ciut później
każdy kto wychowuje się w naszym domu pracuje
obserwuję kto jest gotowy
i pozwalam
praca jest swego rodzaju nagrodą
przecież nie każdy może

pierwsza praca to to co robimy każdego dnia w domu
u nas każdy
pierze
prasuje
przygotowuje posiłki
sprząta w łazience
sprząta w kuchni
podlewa kwiaty
pracuje w ogrodzie
kosi
myje podłogi, okna itd.

najsłabiej wyglądają porządki we własnych szafach
ale jak się okazuje
kiedy zaczynają mieszkać sami
potrafią to zrobić i dbają o ten ład jak nigdy wcześniej


druga praca to pomoc znajomym
bywało różnie
pilnowanie dzieci
zbieranie jabłek
mycie okien
malowanie ścian
to takie działania kiedy nikt nie mówi o pieniądzach
ale zawsze mówię o potrzebie pomocy
idź - są starsi mają mniej siły
idź - są młodzi chcieliby być chwilę sami
idź - zrobisz im przyjemność
idź - warto
zawsze dostają za to uczciwe wynagrodzenie
nigdy nie idą ze świadomością że je dostaną

trzecia praca, to wakacje
w zależności od wieku
ulotki
grill
pilnowanie dzieci
malowanie płotu
plewienie
pilnowanie kotów - też było
tu stawka jest ustalona z góry
a umowa ze mną tylko jedna
“powiedz ile zarobiłeś i mniej więcej na co wydajesz”
nie zawiodłam się na tej umowie
nie zawiedli się też pracodawcy

trzecia praca to
praktyki szkolne
myślę, że realizowane dobrze jeśli szef proponuje dodatkowe przyjście i dorobienie sobie w czasie przygotowywania ważnej uroczystości (ślub, komunia, spotkanie biznesowe) i nie proponuje tego wszystkim

kiedy podejmują się czwartej pracy
są gotowi
wiedzą jak rozmawiać
o pracy
o płacy
o sobie w tej pracy
o zasadach
o oczekiwaniach
jak się zachować
jak nie zachłysnąć się pierwszą wypłatą
w miarę rozsądnie wydawać

12 dzieci które wyszły w świat
1 które nie podjęło pracy
to chyba niezły wynik

kiedy podejmują się
pierwszej
drugiej
czy kolejnej
“leżę krzyżem i martwię się czy podołają”
i dziękuję,
że mam takich odważnych znajomych którzy pozwalają im doświadczyć
i dziękuję
rodzicom naszych dzieci, że zgadzają się na to doświadczanie

i wierzę, że ci którzy się nie zgodzili, jednak się zgodzą


cdn.


25 czerwca 2017

czy Woli, potrzebny jest wolontariat

Taki tytuł chodzi już za mną kilka lat.
Może nawet kiedyś napiszę o tym jakiś konkretny materiał.
Mieszkanie na Woli Justowskiej w Krakowie to nie byle co.
Kiedy 12 lat temu mieliśmy się tu sprowadzić, żeby prowadzić Rodzinny Dom Dziecka przyznam, że miałam stracha. Taka “wypasiona” dzielnica i my. Okazało się, że obawy były tylko obawami, a ludzie przyjaźni i co najważniejsze nie wchodzący drugim z butami w życie.
Jednym słowem, pełna kultura (od drugiego roku życia).

Ale czy Woli, a może raczej, czy na Woli potrzebny jest wolontariat?

Nie będę nikogo trzymać w niepewności.
Nam jest potrzebny.

Może nie taki jak większości się wydaje. Więc raczej nie szukamy wsparcia w kwestii nauki naszych dzieci. Raczej. Bo korepetycje z języka polskiego w czasie wakacji by się nam przydały (poziom klasa 6). Ale współpraca w tak delikatnych kwestiach jak nauka szkolna, nie jest taka prosta. Średni czas koncentracji 15 minut, motywacja w skali mikro, zaległości natomiast w skali makro. Nie można być “mientkim”, ale twardziel też nie jest mile widziany.
Czyli zROZumienia wielkiego potrzeba.

To była tak dygresja, bo tak naprawdę to ten wolontariat inny nam się marzy.
Inny, czyli jaki?

Tak sobie myślimy, że są ludzie którym się wydaje, że są niepotrzebni nikomu.
Że - dzieci się wyprowadziły.
Że - wnuki nie odwiedzają.
Że - znajomi z pracy jakoś się rozpierzchli.
Że - dłużą się  godziny w czasie dnia.
Że - tyle jeszcze chcieliby i mogliby zrobić.

Często są to ludzie którzy nie wiedzą, że mogą być potrzebni innym.
Mogliby - zadbać o nasz ogród.
Mogliby - być złotą rączką od napraw drobnych.
Mogliby - robótki ręczne z nami trenować.
Mogliby - kartki świąteczne z nami przygotowywać.
Mogliby - kulinarnie podciągnąć nasze dzieci, bo dla mnie to już chyba ratunku nie ma w tym zakresie.
Mogliby - podzielić się swoją pasją.
Mogliby - podzielić się swoim czasem.
Mogliby - wyjść do kina, teatru, czy na koncert muzyki wszelakiej.

Część, rzeczy mogliby zrobić z nami.
Część, rzeczy mogliby zrobić dla nas.

Dla takiej osoby, mogłaby to być jakaś prosta sprawa - szachy, fotografia, gitara, pianino, przetwory, szycie, czytanie …,
a dla nas ocean wsparcia.


Przeczytałam to wszystko i zauważyłam, że jakiś schemat mi powstał.
Jakiś apel do osób starszych, samotnych …

A to nie tak.

Do młodych duchem piszę.
Do tych którzy mają moc, dzielenia się z innymi.

Do Ciebie.


20 czerwca 2017

? kto za mną stoi

dzisiejszy dzień
dzisiejsze rozmowy
dzisiejsze myśli
a szczególnie jedna która pozostała i męczy
i czeka żeby ją zapisać i nazwać

nikt za mną nie stoi

zastanawiałam się jak to jest
ludzie
pieniądze
działania
w NGO
moc
ilość
jakość

za organizacjami tymi od
zdrowia
kultury
sporu
ekologi
ekonomi
czy polityki stoją ludzie

a te od spraw społecznych
takie jakby samotne
mniejsze
ciche

mam
tak mi się wydaje
pewien pogląd

w organizacjach tych od kultury – twórcy
to oni są siłą napędową pomysłów i działań

w organizacjach tych od sportu – sportowcy, trenerzy
to oni są siłą napędową pomysłów i działań

w organizacjach tych od zdrowia – pacjenci, ich rodziny, lekarze
to oni są siłą napędową pomysłów i działań

i tak dalej
i tak dalej

w organizacjach tych od pomocy społecznej – ?
bezdomni?
uzależnieni?
bici?
wykorzystywani?
dzieci?

My działający „dla” i „z”
nadal jesteśmy postrzegani jak petenci, pensjonariusze, podopieczni
pomocy społecznej
i jakoś bardzo
bardzo
wolno
zmienia się optyka

no bo jak to
tak nie wiadomo dlaczego
ktoś chce pomóc
sierocie
bezdomnemu
uzależnionemu

jaki ma w tym interes?
(bo tak bezinteresownie to przecież nie)

i jak to zbadać i ocenić czy pomógł
przecież dzieci
są już w rodzinie zastępczej rok
i nie mają samych piątek
i uciekają
i niszczą
i …
a ci bezdomni
no to jak
nie chcą wypowiedzieć się w telewizji
że ktoś pomógł
dlaczego żyli na ulicy
gdzie ich rodzina i znajomi
o uzależnionych
to nawet trudno wspominać
tyle się dla nich robi
profilaktyka
akcje
leczenie
asystenci
praca
a oni nadal swoje

no bo jak to
tak nie wiadomo dlaczego
ktoś chce pomóc
sierocie
bezdomnemu
uzależnionemu

jaki ma w tym interes?
(bo tak bezinteresownie to przecież nie)


i kiedy myślę, że nikt za mną nie stoi,
że pomocy znikąd nie uzyskam,
mówię sobie głośno,
jak to nikt?
A dzieci
a ich rodziny
a…
ich zmiana
ich działanie
ich słowa
choćby najmniejsze
są największym
dowodem
na to, że trzeba
dowodem
na to, że warto

więc
z a p r a s z a m
działaj
nawet kiedy są tacy którzy myślą
jaki masz w tym interes?
(bo tak bezinteresownie to przecież nie)