portret

portret

DLACZEGO

O tym, jak dać wolność, jednocześnie ucząc przywiązania.
O tym jak traktować dzieci jednakowo, by jednocześnie wiedziały, że są dla nas jedyne.
O tym jak mimo swojej niechęci, widzieć w ich rodzicach pozytywy.
O tym jak wykonując swoje zadania czasowo, dać pewność, że robimy to na całe życie.
Dlatego, by NASZE DZIECI, zrozumiały dlaczego.

Liczba wyświetleń w ostatnim miesiącu

31 marca 2014

spolegliwy

Pamiętam, że dawno temu słowo spolegliwy, odczytywałam jako uległy komuś. 
Nic bardziej błędnego. 
Dowiedziałam się o tym na harcerskim szlaku. 
Tak wtedy harcerze nie rysowali bocianów - czytali, dyskutowali, uczyli się i innych. 
Wierzę, że i dzisiaj tak bywa. 

Pamiętam, że było to dla mnie zaskakujące odkrycie, kiedy przeglądałam "Medytacje o życiu godziwym" i znalazłam taki zapis: 
Opiekun wtedy jest spolegliwy, kiedy można słusznie zaufać jego opiece, że nie zawiedzie, że zrobi wszystko, co do niego należy, że dotrzyma placu w niebezpieczeństwie i w ogóle będzie pewnym oparciem w trudnych okolicznościach. 

Zupełny zbieg okoliczności bo dzisiaj urodziny Mistrza Kotarbińskiego - 31.03.1886 rok

A mnie od rana męczy jedna jego myśl. I znajdując chwilę czasu, zaczęłam szukać, czy aby słów nie mylę. A brzmi tak: 
Maszerować noga w nogę nie jest bynajmniej tym samym, co iść ręka w rękę.

I tak mnie Mistrz dzisiaj zachwycił, że jeszcze kilka drobnych - ważnych myśli jego postanowiłam tu zapisać. Może zachęci to kogoś do sięgnięcia do źródeł.


Trzeba podważać wszystko, co się da podważyć, gdyż tylko w ten sposób można wykryć to, czego podważyć się nie da.

Racjonalne wychowanie czyni człowieka mniej szczęśliwym, aby jego otoczenie było mniej nieszczęśliwe. 

Przeszłość zachowana w pamięci staje się częścią teraźniejszości.

Dobrze mieć autostrady, ale smak nadają życiu dopiero ścieżki, którymi można sobie od nich odbiegać.

Gdy ustaje tolerancja dla tolerancji, nastaje tolerancja przemocy.

Rozum w pełni rozkwita pod strażą wolności, wolność rozkwita pod strażą rozumu.

Jest o czym myśleć czytając cytaty z Mistrza Kotarbińskiego. 

Jest jeszcze jeden który zawsze i niestety często przypominam sobie gdy słyszę jak 
Ktoś? 
Coś? 
dla "dobra" Kogoś? robi. 
Jak słyszę, to wypowiadane we wszelkich kombinacjach i odmianach, przez starych i młodych, przez mężczyzn i kobiety, wykształconych i nie do końca, przez polityków, pedagogów, przedstawicieli zawodów różnych. 
Dla dobra dziecka.
To, co najlepsze, może dobrem nie być.


Tadeusz Marian Kotarbiński (31.03.1886 - 03.10.1981) 
polski filozof, logik i etyk, twórca etyki niezależnej, 
przedstawiciel szkoły lwowsko-warszawskiej, 
nauczyciel, pedagog. 




17 marca 2014

zryty mózg

... nie mam czasu na sen... 
... siedzę sobie w moim małym pokoiku ... 
... w mojej głowie wojna...


... chcę biec do ludzi... 
... nigdy w życiu swym nie umiałem zdjąć czapki przed nikim...


... ja zwariuję tutaj nie ma chwili ciszy... 
... czy widzisz światełko w tunelu... 
... sto tysięcy złotych i czerwonych liści... 
... już odjechały, nocne tramwaje ... 
... coś stuknęło na tarasie ...

Kłębiące się myśli niespokojne i niepokorne. 
Jeśli w mojej głowie wojna, to co w głowie nastolatka. 
Rzecz niby "naturalna" - dorasta, planuje samodzielność, przygotowuje się do wyjścia. 
Dla mnie naturalna, a dla nastolatka? 
Z czegoś naturalnego, chce uczynić działanie poza standardem. 
Zachowuje się jakby chciał ukryć zdradę. 
Zdradę której nie ma. 
A jednak zanim nastąpi to "naturalne", chce spalić wiele mostów. 
Chce udowodnić /?/ - to oni mają wpływ na to że odchodzę, nie lubię ich, nic mnie z nimi nie łączy. 
Po co? 
Może po to, by móc powiedzieć głośno - to wreszcie ja kogoś opuściłem, nie mnie, ale ja kogoś. 
A, że są sprawdzeni, zahartowani w odchodzeniu i przychodzeniu, w przyjmowaniu i oddawaniu - to zrozumieją i kiedy będę wewnętrznie samodzielny to mnie przyjmą. 
Wiedzą, że muszę mieć czas inny i inaczej przeżyty niż ci młodzi dorośli, bez wcześniejszych doświadczeń. 

Wie, że kiedy będzie wewnętrznie wolny i wróci, nie będą dopytywać, dziwić się obrażać, bo oni wiedzą, że zachowywał się tak dlatego, by mógł powiedzieć - to ja kontrolowałem sytuację, nikt mnie nie opuścił, nie zostawił, nie przekazał, to ja tak chciałem i tak zrobiłem.


Przeszliśmy to kilka lat temu. Teraz powtórka, trochę mocniejsza. 
Cały czas nadzieja, że finał będzie taki sam jak przed kilku laty. 

Ile razy to się jeszcze powtórzy? 
Zapewne kilka. 
Może będziemy wtedy mocniejsi. 
Powinniśmy być mocniejsi. 
Ale może się okazać że starsi, bardziej zmęczeni, mniej cierpliwi. 
Oby nie. 




pierwsze linijki to cytaty z piosenek. 
Jeśli ktoś ma przekonanie, że zna tytuły, lub autorów wszystkich /zacytowanych/ to zapraszam do przesłania informacji na @. 
Będzie nagroda dla znawcy :)

02 marca 2014

powrót do pisania

Ledwie napisałam 3x i taka długa przerwa.
Ale tak to chyba będzie wyglądać.
Systematyczna muszę być w innych obszarach.
Tutaj to czysta przyjemność.
Czyli jak będę miała temat, czas i to coś co pozwala jeszcze siedzieć przed monitorem.

I priorytety trzeba ustalić. Co jako pierwsze pisać, a co może poczekać.

Dzisiaj odgrzebałam mój licencjat, nie żeby jakiś stary.
Ten który tworzę.
Czasu coraz mniej a ja mam dwa rozdziały.
Ten drugi zaczyna się mniej więcej tak:

Prawdopodobnie nie istnieje społeczeństwo które nie borykałoby się z problemem zapewnienia opieki dzieciom osieroconym i opuszczonym.
Prawdopodobnie wiele społeczeństw ma również realny problem z pozyskaniem kandydatów na opiekunów zastępczych.
W Polsce od wielu lat poszukuje się rozwiązań dal obydwu tych kwestii i choć częściej zajmujemy się pierwszym problemem, zastanawiając się w jakiej formie ta opieka ma być zapewniona i jakie jej standardy wprowadzić, to prawdopodobnie większe wyzwanie stanowi brak kandydatów do pełnienia funkcji opiekunów zastępczych. 

Czas zabrać się za rozdział 3, czas najwyższy. Później metodologia, wywiady, podsumowania

...i cały czas nadzieja, że zdążę.

Jestem bardzo ciekawa co powodowało obecnymi opiekunami zastępczymi, że podjęli się swojej roli. Czy znajdą się chętne osoby, żeby mi o tym opowiedzieć?
Czy potrafię to odpowiednio podsumować?

Może jeszcze dzisiaj kilka zdań o wczorajszym dniu.
Bardzo się cieszę że zdecydowaliśmy się wziąć udział w I Małopolskim Kongresie Kobiet.
       Wiele osób przyszło, żeby dowiedzieć się czym zajmuje się nasza fundacja  PROJEKT ROZ , wiele słuchało z zainteresowaniem, wiele obiecało kontakt.
Mamy nadzieję że choćby mały % z tych obietnic zostanie zrealizowanych. Już dzisiaj odezwała się jedna z miłych kobiet.

A najpiękniejsze było to, że byłyśmy trzy i każda z nas ze swojej perspektywy, swoim językiem opowiadała o naszych działaniach, każdą z nas z ciekawością słuchano.
Dziękuję dziewczyny :). 

Przewrotnie trochę nasze hasło na ulotce:
Myśląc o opiece, widzimy kobietę. 
A opieka wymaga 
- współdziałania - 
różnorodnego, dobrego, profesjonalnego zespołu.