portret

portret

DLACZEGO

O tym, jak dać wolność, jednocześnie ucząc przywiązania.
O tym jak traktować dzieci jednakowo, by jednocześnie wiedziały, że są dla nas jedyne.
O tym jak mimo swojej niechęci, widzieć w ich rodzicach pozytywy.
O tym jak wykonując swoje zadania czasowo, dać pewność, że robimy to na całe życie.
Dlatego, by NASZE DZIECI, zrozumiały dlaczego.

Liczba wyświetleń w ostatnim miesiącu

29 grudnia 2017

czy gdzieś uczą?

dziwią się ludzie
dziwi się NIK (Najwyższa Izba Kontroli)
dziwi się Rzecznik Praw Dziecka
że opiekunów zastępczych mało
że brak kolejnych chętnych
że dzieci trafiają do placówek,
że dzieci nie trafiają do form rodzinnych

na taki stan składa się wiele
w tym wiele drobiazgów
ot, takie rzeczy ulotne

nie dba się o tych którzy już zajmują się dziećmi
nie dbają o to miasta gminy i powiaty
nie dbają kuratorzy i sędziowie
nie dbają nauczyciele i lekarze

najczęściej trud jakiego się podejmujemy widzą
nasze rodziny,
sąsiedzi,
rodzice przebywających u nas dzieci (tak to prawda)
rodzice koleżanek i kolegów dzieci

bez ich moralnego wsparcia długo byśmy nie pociągnęli

ale też bez wsparcia tych którzy są odpowiedzialni za rozwój i działanie pieczy zastępczej nie da się długo działać

jedna z trudniejszych spraw to wyjaśnianie dzieciom
“gdzie” są,
albo "gdzie" ich nie ma

taki świąteczny tegoroczny przykład:
  • ciociu, a rodziny zastępcze to miały taką imprezę mikołajową i był Mikołaj i prezenty dostawali ( tak wiem, ale to było dla dzieci z rodzin zastępczych różnych, a my to jednak jesteśmy w takiej części co się nazywa instytucja czyli placówka)
  • ciociu czytałam że była tak specjalna Wigilia dla rodzin zastępczych, była ciocia, bo chyba nie, dlaczego ( tak wiem, ale to było dla rodzin zastępczych zawodowych, a my to jednak jesteśmy w takiej części co się nazywa instytucja czyli placówka)
  • ciociu no to jak placówka to tym razem piszą o nas i ciekawe kiedy przywiozą (?) no jak to co choinkę, napisali że prezydent i jakaś firma do wszystkich placówek opiekuńczo - wychowawczych dali piękne, żywe choinki na święta, no to nam też (nie, nam nie, a argumentów nie chciało mi się już poszukiwać)

takie drobiazgi, a jednak pokazujące gdzie nasze miejsce w systemie zwanym piecza zastępcza

już od 2 lat nie otrzymujemy nawet @ uśmiechów z okazji dnia rodzicielstwa zastępczego od naszego “urzędu"
pracownikami socjalnymi też nie jesteśmy
dzień edukacji nas nie obejmuje

chyba czas ogłosić święto wYchoWania :)

powiadomień o realizowanych we współpracy z miastem konferencjach branżowych - nie otrzymujemy
ale, ale
w ramach równowagi,
żeby ilość informacji się zgadzała
czasem nawet kilka razy dziennie
piszę do mnie centrum zarządzania kryzysowego

że zimno
że ciepło
że wieje
że ślisko
że deszcz
że śnieg
że smog

ale już nikt nie wpadnie na pomysł, żeby nie tylko do szkoły i przedszkola zakupić z miejskiej kasy oczyszczacz powietrza, ale że, do placówki też można w tym do placówki typu rodzinnego

ech,
ależ dbamy o opiekunów
jakże wspieramy pieczę
że nie wspomnę o równym traktowaniu dzieci

więc
takie różne drobne powody
między innymi mają wpływ na to,
że kolejnym się nie chce


to jest ostatni narzekający wpis w tym roku
i nie skończy się samym narzekaniem
bo przecież jest wiele rodzin
  • które prowadzą każdego dnia powierzone im dzieci
  • które są każdego dnia prowadzone przez powierzone im dzieci
bo ta piecza zastępcza to taki barter
  • w którym dajemy i otrzymujemy
  • w którym uczymy i uczymy się
  • w którym usamodzielniamy jednocześnie sami dorastając do kolejnych wyzwań


trzeba zacząć żeby zrozumieć
trzeba rozumieć żeby zacząć

dzieciom potrzeba opiekunów zrozumianych przez urzędników


Jak nauczyć rozumieć?

13 grudnia 2017

prezent

o prezentach,
obdarowywaniu,
sprzątaniu,
sumieniu,
spełnianiu dobrego uczynko/obowiązku
- o tym pisałam już wielokrotnie
w tym roku też miałam taki plan
ale…
ale nie nie będę narzekać
nie będę pisać dlaczego każdy ma prawo do świątecznego prezentu 
który jest „marzeniem” , a nie „potrzebą”
byłoby dziwnym tłumaczyć tak podstawowe rzeczy

opowiem o mądrych ludziach
z którymi albo znam się od lat,
albo nagle ich poznaję
o firmach
o ludziach
o rozumieniu (innych, a tak naprawdę o rozumieniu siebie)


od kilku lat staramy się powiedzieć ludziom,
że największy i najważniejszy prezent to czas który chcą nam poświęcić
(„poświęcić” to złe słowo, kojarzę je z przymusem)
więc jeszcze raz
od kilku lat staramy się powiedzieć ludziom,
że największy i najważniejszy prezent to czas który chcą z nami spędzić
i udaje się
spędzają ten czas z nami
spędzają ten czas myśląc o nas
spędzają ten czas przygotowując dla nas niespodzianki
spędzają ten czas dzieląc się swoją pasją, wiedzą, kompetencjami

ktoś powie – nie ma takich ludzi
ktoś zapyta – gdzie ich znaleźć
odpowiem – są
odpowiem – jest ich wielu
odpowiem – są obok ciebie

*
Pierwszy rok naszego Rodzinnego Domu Dziecka. Pierwsze wspólne święta. Początek grudnia i głos w telefonie.
- Mój szef, Włoch, chciałby na święta zrobić dzieciom dobrze.
( :) wiele razy wspominałam te słowa wypowiedziane przez Renatę, opowiadałam o mojej wewnętrznej reakcji na to co usłyszałam, śmiałyśmy się z tego wspólnie, niby normalne zdanie, a jednak, ale kto nie ryzykuje ten …)
Kilka wspólnych ustaleń, i w Sylwestrowe południe zjawił się u nas SZEF, przyjechał z nim iluzjonista. Ponad godzinny pokaz, tylko dla naszych dzieci, wspólny obiad, pierwsze panettone, śmiech, rozmowy. Te spotkania powtarzały się co roku. Przybierały nowe kształty. Obiady dla ponad 15 osób były przygotowywane własnoręcznie przez SZEFA. Zawsze był jeszcze ktoś, już nie iluzjonista, ale młoda kobieta władająca siedmioma językami, pani z radia, muzyk. Po kilku latach to my byliśmy gośćmi w domu SZEFA w Weronie. Wszystko zorganizował sam. Samolot, wycieczki, mieszkanie w jego domu, Wenecja, Werona, figi prosto z drzewa, pizza, projektantka mody. Wspomnienia tego nikt nam nie zabierze.
Teraz trzymamy kciuki za wielki projekt który realizuje w Indiach. Odwiedził nas w ubiegłym roku, opowiadał o szkole, dzieciach, potrzebach, o tym jak lubi patrzeć na kąpiel słoni, o książce którą napisał.
Czas.

*
kiedy dzwoni ślubny telefon,
staram się wyjaśniać,
że nie pluszaki,
że uczymy dzieci dbałości o te przytulanki które mają,
ale chętnie przybory szkolne,
kreatywne zabawki,
kosmetyki dla nastolatków
i udaje się
to proste, wystarczy podsunąć pomysł

*
Zwykle będąc na konferencjach nie odbieram telefonów. Tym razem zrobiłam odstępstwo. Jakiś nieznajomy numer, a ja wychodzę z sali i odbieram. Chwila rozmowy i informacja – chcielibyśmy przekazać w prezencie świątecznym komputer, złożymy go i przywieziemy. I wtedy moje pytanie i propozycja, a może byście złożyli go wspólnie z naszymi dziećmi, zobaczą, może się czegoś nauczą, coś im się spodoba.
Finał: kilka spędzonych wspólnie godzin, składanie komputera, pieczenie pierniczków, akcja na siepomaga dzięki której w kolejnym roku przeprowadziliśmy remont ścian i podłóg naszej kuchni.
Meble w niej to już zupełnie inna opowieść i inni ludzie.

*
Kilka lat temu. 14 kabrioletów parkujących przed naszym domem. Wycieczka do Tyńca, wspólne lody i grill. Opowieści o samochodach. I te wspomnienia, wiatr we włosach, oglądający się za nami ludzie. Magia.

Kilka dni temu. Trzech facetów, motory i my. Żadnych czekoladek, zabawek, markowych ciuchów. Błoto, dźwięk silników, emocje. Wspólny czas. Dzielenie się swoją pasją. Wszystko zależy od ciebie. Możesz. Bądź wytrwały.

*
Od kilku lat zapisana w moim telefonie – Aniołek. Organizuje, znajomych, rodzinę i dzwoni do nas, żeby przygotować dla nich listę dziecięcych marzeń. Umawiamy się, jak drogie mogą to być marzenia i przed samymi świętami pod naszą choinką leżą pięknie zapakowane podarunki. Te osoby swój czas przeznaczają na realizowanie marzeń naszych dzieci. Nie dziwi ich, że jest to gitara zabawka, mikrofon, książki czy markowa sportowa koszulka. To marzenia, a oni chcą je spełnić, tak jak spełniają marzenia swoich najbliższych, tak jak ktoś spełnia ich marzenia.

*
Jedno zdanie napisane na fb. Przyjmiemy telefony w dobrym stanie. Kolejnego dnia odzew, a tydzień później kilka aparatów telefonicznych w naszym domu. Dodam, że niektóre z nich przewyższają klasę mojego sprzętu. Od tego czasu, żadne dziecko nie może powiedzieć, że nie może się ze mną połączyć, czy odebrać telefonu.

*
Poznałyśmy się na spotkaniu o wolontariacie pracowniczym. Ja mówiłam jak to jest realizowane u nas, co z naszego punktu widzenia jest ważne i potrzebne, jak się zmienił świat i jak pomagać. Ona (szefowa fundacji w dużej firmie) słuchała. Po jakimś czasie zadzwoniła. Wszyscy lubimy prezenty ale jakiś umiar też musi być. Umówiłyśmy się, że nie na święta, ale później będą ferie, nie wiadomo jak dopisze pogoda, poprzednie trambambuły zakończyły swój żywot i byłoby wspaniale, gdyby … Teraz rozmawiamy często, korzystamy ze swojej wiedzy, doświadczeń i możliwości. Te przedświąteczne rozmowy były z serii edukacyjnych. Mówiłam o miejscach w których jest młodzież popularnie zwana trudną, a przecież to dzieci które mają swoje marzenia, do nich rzadko przychodzi ktoś z prezentami, takimi wymarzonymi, przygotowanymi tylko dla nich. W tym roku dostaną właśnie takie. Ale jest jeszcze jeden efekt tej rozmowy. Ci którzy będą realizować marzenia chłopaków, dostaną zrobioną przez tychże ozdobę świąteczną. Nie podziękowania, nie życzenia, ale ozdobę, symbol w wykonanie którego trzeba było się zaangażować. Efekt. Myślę, że dowiem się o nim niebawem.

*
Ponieważ prawie wszystko zaczyna się od telefonu, tak było i tym razem. Rozmowa o tym, że firma, że spotkanie świąteczne, że pomysł, żeby dzieci w trakcie ubrały choinkę, i że prezent taki dla domu, że jeśli są jakieś potrzeby, to chętnie zostaną zaspokojone …. Finał dalece odbiegający od początku. Wyszła nam swego rodzaju wymiana. My zrobiliśmy ozdoby choinkowe (materiały opłacone przez firmę), przekazaliśmy, pracownicy ubiorą swoją choinkę, my dostaliśmy, to co było nam potrzebne, taki prezent dla domu serwis obiadowy na 24 osoby, sztućce, garnki. Piękne. Trzeba było czasu na poszukanie, przygotowanie i przywiezienie przedmiotów które spełniły nasze oczekiwania i kryteria :) . Próba generalna już za nami, a zdjęcia będą na fb jutro. TO była świetna świąteczna wymiana.

*
Kilka godzin temu. Dzwonek do drzwi.
Chcemy zrobić prezent, ale taki żeby był prezentem, żeby się podobał, był potrzebny i konkretny.
Hmm, mamy już prezenty pod choinkę dla wszystkich dzieci, a nie chcemy, żeby było tego zbyt wiele, nie chcemy też żeby były jakieś znaczne różnice co do ilości i wartości pomiędzy dziećmi.
Ale chciałabym Panu coś opowiedzieć. Bardzo lubimy i często chodzimy z naszymi dziećmi do kina. Dosłownie wczoraj rozmawialiśmy o tym, że jeśli ktoś chciałby nam zrobić prezent to takie całoroczne karnety do kina (jeśli takie są) byłyby wspaniałe. Nawet jeden taki karnet to dla nas już wydatek na jeden bilet mniej. A może znajdą się kolejne osoby które zechcą takie prezenty nam zrobić. Rozmowa trwała jeszcze chwilę, mówiłam o naszych wyjściach na mecze, mistrzostwa świata w dyscyplinach różnych, muzyce filmowej na żywo. W pewnym momencie Pan powiedział, to ja już mam pomysł. Do zobaczenia. Wiem co zrobię.

*
Zebrane z domowej szafy ubrania też są ok. Uwielbiam kiedy dzwoni Magda, Alina czy Agata i mówią, że mają przygotowane ubrania i kiedy mogą przyjechać. I już wiem, że dziewczyny będą zachwycone, bo dostaną piękne, markowe ciuchy, a chłopcy będą patrzeć z zazdrością, bo dla nich nic nie będzie.

Jest też Pani od książek, które przywiozła pięknie posegregowane w małe zestawy, przewiązane białym sznureczkiem. Okazało się, że to jej nastoletnia córka, tak je przygotowała, żeby przekazać, bo przeczytała i trochę już z nich wyrosła i podzieliła się z nami.

Jest Bryndza, która przyjeżdżając na swoje liczne wizyty lekarskie do Krakowa, przychodzi na Modrzewiową i wspólnie z dziećmi lepi pierogi, za którymi (i za Bryndzą również) tęsknimy.

...i Anastazja która wpada na wspólne pieczenie, czy robienie choinkowych ozdób,

...i Anton który uczył nas robić i smakować Sushi, i uczy jednego wysokiego człowieka wspinaczki, i zabiera go na narty

i Paulina i jej fryzjerskie wsparcie

i Monika, Ewa, Lidka, Robert, Kasia, Jacek, Beata, Anka, Marta …

oprócz tego co robią dla dzieci, często nie zdają sobie sprawy jak wiele robią dla nas,
bo to dzięki nim nam się chce,
możemy więcej,
jesteśmy


ech, ilu mądrych ludzi mamy wokół siebie



co łączy te wszystkie historie
rozmowa
zrozumienie
normalność
chęć,
a nie dziwnie rozumiany obowiązek dzielenia się w świąteczny czas



to tylko część opowieści o prezentach, czasie i zrozumieniu innych, nie sposób opowiedzieć o wszystkich

i o 4 nad ranem coraz wolniej i z większą ilością błędów się pisze :) 



26 listopada 2017

Gość?

"Jest już późno, pisze bzdu..."
mimo późnej
a może zbyt wczesnej godziny
bzdur raczej pisać nie będę

taka zwyczajna nasza sobota
ktoś gotuje
ktoś sprząta
ktoś pierze
ktoś robi zakupy
ktoś sie bawi
ktoś czyta
ktoś
ktoś
ktoś

ktoś nas odwiedza

dzisiaj
i dla mnie
i dla odwiedzającej
to szczególne spotkanio/odwiedziny

kiedy nas jeszcze nie było na Modrzewiowej
Ona tu mieszkała
dziś ma lekko ponad 30 lat
dziś ma dzieci
dziś przyszła tu

właściwie to kto tutaj był gościem
to Ona mieszkała tu przed nami

jak przyszła na Modrzewiową pierwszy raz

pachniało domem
pieczonym ciastem
tu mieszkali chłopcy
tu wychowawcy
i rozmowy w salonie
i usamodzielnienie
i...
i...
i dzisiaj

wspomnienia
refleksje

jest żoną
jest matką
jest

i zadaje pytanie
i zmusza do myślenia

gdzie przyjdą dawni mieszkańcy Modrzewiowej
jak odnajdą miejsca w których kiedyś żyli
w jakim zakątku zmierzą się ze swoją przeszłością

"to był dla mnie dobry czas"
"miło wspominam mój pobyt"
"gdzie mogę uzyskać informacje czy jako dziecko tu mieszkałam"
"jak się dowiedzieć skąd jestem"
"a w tym miejscu był wielki orzech"

nie ona jedna
dzwoni
pisze
przychodzi

gdzie przyjdą?
kogo zapytają?

myślę o tym często
jak o nici która bardzo się wytarła i jest już bardzo bardzo cienka
która jak w bajce pozwalała wrócić do domu
teraz się urwie

a oni cały czas
wracają i poszukują
bez względu na płeć i wiek,
ba nawet bez względu na język
przychodza
patrzą
wspominają


przychodzą do domu
bez względu na to kto jest gospodarzem
to ważne dla nich miejsce
miejsce które jeszcze jest
i właściwie nikt nie pamięta, żeby było tu coś innego

To jest wielki DOM
To jest DOM dla wielu

chciałaby przyjśc tu kiedyś ze swoją córką
wierzę, że przyjdzie


01 listopada 2017

obecny


Pewien przybysz w małym miasteczku odwiedza cmentarz.
Jego uwagę zwracają tabliczki:

"… żył 3 lata i 10 miesięcy",

"…żył 4 lata i 3 dni",

"…żył dwa lata, 3 miesiące i 14 dni".


Zauważa, że na wszystkich widnieją podobne okresy...
Powoduje to w nim szczere współczucie dla straty tak wielu młodych istnień.
Pyta opiekuna cmentarza, staruszka z długą brodą.

- Co się tutaj stało, co za nieszczęście przyszło i zabrało życie tylu dzieciom?

Staruszek odpowiada

- Nie, żadnym dzieciom.
Tutaj wszyscy są długowieczni.

Mamy po prostu zwyczaj - przy narodzinach każdy dostaje zeszycik, w którym notuje chwile, w których naprawdę jest Obecny, ponieważ tak na prawdę tylko te momenty to życie.
A na grobach piszemy czas, który każdy z nas na prawdę przeżył.


Dnia/Życia Pełnego Obecności źródło C.Casanovas, F. Chalcoff, "Sztuka Pomagania"




13 października 2017

i wcale nie dlatego, że

To wszystko z mojej perspektywy wygląda tak.
      
Są sprawy o które krzyczymy głośno, bo w pewnym sensie nie ma ten krzyk (jeszcze) wpływu na życie nasze i naszych bliskich.
Jeśli ktoś walczy dajmy na to o ścieżki rowerowe, to bez względu na przebieg i efekt tej walki nie naraża się na utratę pracy, niebezpieczeństwo dla siebie czy swoich bliskich. 
Najwyżej ścieżki nie będzie.
Wokół takich spraw ludzie się skupiają, działają.
Dlaczego?
Bo mają w tym interes, wcale nie w znaczeniu negatywnym.
Bo będą mieli gdzie zażywać ruchu.
Bo w bezpiecznym miejscu oni i inni będą mogli spędzać czas …
Więc powstają różne ruchy, organizacje, kolektywy i koalicje.
I dobrze.

Inaczej to wygląda, gdy sprawa dotyczy, tych którzy (nazwijmy to) nie są poważani w społeczeństwie, lub głosu nie mają.
No bo cóż może wywalczyć taki bezrobotny, bezdomny, czy dziecko w pieczy?
No nic.
Co zrobi?
Ogłosi strajk?
Jaki?
Włoski, głodowy, do pracy nie pójdzie, nie weźmie udziału w wyborach?
Bez szans.

Więc tak sobie żyją.
Czasem spokojnie.
Czasem znajdzie się grupa zapaleńców i będzie ich wspierać.
Czasem ktoś wpadnie na dziwny pomysł - mieszkań, w kontenerach, zakazu pomagania im w reprezentacyjnych miejscach miasta, przenoszenia z miejsca na miejsce, nie koniecznie bezpieczne – generalnie utrudniania.

Ten zwykły człowiek, który, na całe szczęście się zjawia i pomaga, jest przez wielu innych zwykłych ludzi postrzegany jako niegroźny, ale jednak wariat, albo kombinator.
Przecież nikt normalny, albo bez widoków na zysk, nie zajmował by się sprawami, tych którzy niewiele mogą.

Ale - 
jeśli jest to pracownik wychodzący przed szereg, bo chce więcej, inaczej, nowocześniej?
To już jest problem.
Niestety najczęściej problem dla pracownika.
I dla tych którym pomaga.


Ot, takie jesienne, 
lekko depresyjne 
rozważania, 
z kropelką nadziei, 
że kiedyś 
i u nas 
„helper” 
będzie kimś ...
z kogo zdaniem
ktoś
będzie się liczył.




22 września 2017

autorytet

dzisiaj odebrałam telefon

pierwszy – od sześciu miesięcy po powierzeniu dzieci pod naszą pieczę
kilka godzin po telefonie,pytanie:

- To dzwoniła mama, prawda? Krzyczała?
- Nie nie krzyczała, ale nie była też miła. - odpowiedziałam.

usłyszałam wiele nieprzyjemnych słów
no, 
przez pół roku pielęgnowała w sobie całe zło
(wzmacniane)
tylko dlaczego to zło dotyczy mnie, a nie refleksji nad samą sobą?

i jak tu zacząć pisać,
a dzisiaj długa noc przed klawiaturą

„Opiekun zastępczy – autorytet dla dziecka powierzonego i jego rodziny.
Czy to możliwe?”

taki temat na konferencję zgłosiłam
czas pędzi
dam radę

trudno jednak myśli zebrać

… Czy to możliwe?

a może tylko mi się tak wydaje




z odpowiedzi naszych dzieci:
- przez to jakie ma cechy chce się go naśladować
- ktoś kto odegrał ważną rolę w moim życiu
- nie musi być realny, mogę go też znaleźć w książce
- figura
- ktoś przyzwoity
- dobry dla ludzi

?





09 września 2017

sytuacje

właśnie się dowiedziałam
że przyciągam jakieś niesamowite
zdarzenia
sytuacje
ludzi

poznałam dzisiaj
potomka
właściciela
naszego domu przy Al. Modrzewiowej

a ja tylko podpowiedziałam, 
że strażnicy miejscy 
zakładają parkującym w tym miejscu 
blokady


ten przodek
to nie  kto inny tylko
magnat prasowy Marian Dąbrowski

taka historia naszego domu




06 września 2017

Ona Ona On

kiedy jest tak,
że już mniej być nie może
zjawiają się

Oni

Oni, wcześniej nieznani
Oni, których nigdy nie widziałam
Oni, których głosu nie znam
Oni, nie wiadomo czy starzy, czy młodzi

Oni
którzy dzięki dwóm godzinom rozmowy
którzy dzięki informacjom na fb
którzy dzięki ilustracjom

wprowadzają nowy ład
wiarę
kolejne pomysły
i
ziarenko chęci

Ona - kręci, nie tylko na rowerze, ale lokalnie, społecznie, dzieli jedzenie, dzieli pasje, angażuje pokolenia

Ona - "robi swoje", rozwia podaną nić i snuje plany, i składa we wzory i opowieści

On - rysuje tak, że nie sposób powiedzieć choćby słowo, bo żadne tego nie opisze


kiedy jest tak ...
zjawiają się
Oni

Oni - nawet o tym nie wiedzą
Ja - wiem, że są i co ze sobą przynoszą



On, czyli Grzegorz Ptak
On, czyli Grzegorz Ptak





02 września 2017

Wyzwanie jeszcze zagraniczne

Taki projekt do realizacji w najbliższym czasie rozpoczęłam.
Czas to pojęcie względne, a co dopiero najbliższy czas.
W moim wypadku może się on okazać całkiem długi, ale nie to jest ważne.
Ważna jest droga i planuje ją przejść.
Wykonanie nie jest doskonałe, ale doskonałość mnie męczy.
Uczę się, uczę się i jeszcze raz uczę.





Moje wykonanie:
szydełko – 4,0
przędza – Scheepjes – Stone Washed


kwadrat 1 x 3




17 sierpnia 2017

stare (?) drzewa

- starych drzew się nie przesadza -
jaka tajemnica
i jaka prawda
tkwi w tych słowach

czy tylko starych?

a co
z chorymi
poranionymi
słabymi
małymi

powinny zostać otoczone opieką w bezpiecznym miejscu
bezpieczne to w sytuacji naszych dzieci
takie
gdzie osiągnęły stabilizację
gdzie są osoby znaczące
gdzie zawiązłały znajomości i więzi
gdzie mają bezpieczną bazę

przeprowadzały się już tyle razy
ich życie to było -
coś na chwilę
ucieczka
niepewność
brak stabilności

zaczęły się leczyć i nabierać sił
wrastają w miejsce
czasem po raz pierwszy mają znajomych
przyjaznych sąsiadów
dom do którego mogą zaprosić kolegów
własny kąt
możliwość urządzenia go

wiedzą, że ten adres to adres pod którym zawsze ktoś na nich czeka
tak ich uczyłam
nie, nie uczyłam
to nie była nauka
to było coś co się wie, i już

czy powinno się przenosić
nie stare
ale jednak
słabe i poranione drzewa

a jeśli przenosić to jak
a jeśli przenosić to gdzie

mówią:
- to będa lepsze warunki
- to będzie więcej metrów
- to będzie szyte na miarę
- to będzie nowoczesne
- to będzie dostosowane

pytam:
- dla kogo lepsze
- liczy się ilość metrów, czy funkcjonalność
- kto podał tą miarę, czy to były dzieci, czy to byli praktycy
- czy o nowoczesności świadczy ilość łazienek, czy wykorzystanie wiedzy psychologicznej i pedagogicznej
- dostosowane do pokazywania, czy do działania

wątpie:
- czy nowy (niekoniecznie nowoczesny) hotel to dom

potrzebuję:
- pomocy w zrozumieniu, lub pomocy w działaniu
- wsparcia autorytetów które powiedzą głośno, że deinstytucjonalizacja to nie tylko zmiana nazwy, czy fakt prowadzenia (miejsca, ośrodka, placówki) przez rodzinę, że to duch, sposób działania, możliwość wspólnego bycia, dzielenia się, pomagania, ustępowania, decydowania, 
że to życie w warunkach które nie przytłoczą dziecka swoim przepychem i wielkością, 
że dzieci kiedyś wrócą do swoich skromnych domów i takiego skromnego życia też powinniśmy ich nauczyć ... 
a żeby tego nauczyć każdy kąt w naszym domu musi być funkcjonalny, dawać poczucie bezpieczeństwa, możliwość ... 

mogę o tym opowiedzieć
ktoś chętny do słuchania?






21 lipca 2017

różnica między "o" i "z"

niby obydwie blisko siebie i pod koniec alfabetu
lecz to co je różni
to odległość lat świetlnych



potrafię czytać
potrafię słuchać
potrafię rozmawiać
oceniam, że
potrafię pisać


dzisiaj
doszła jeszcze jedna umiejętność
rozumienie
za co dziękuję Edwardowi


ci którzy mówią i piszą
“O” co walczyli
diametralnie różnią się od
tych którzy mówią i piszą
“Z” kim, czym walczyli


“O”
pokazuje
perspektywę
możliwości
rozwój
tworzenie


“O”
mówi o tym dla kogo
dla siebie
dla przyszłych
dla tych którzy po nas
dla tych na których nam zależy


“O”
potrafi nazwać “o co”
wolność
spokój
niezależność
możliwość wyjazdów
kontakt


“O”
piękno
prawdę
sprawiedliwość


“O”
jest otwarciem


“Z”
mówi - przeciwko komu
jest konfrontacją
więc muszą być przegrani
a po zakończeniu walki,
nie ma perspektywy
więc szukam kolejnego wroga
“Z” którym
będę walczył


dla “Z”
celem jest walka,
nie przyszłość
nie rozwój


“Z”
jest smutne i sfrustrowane


“Z”
jest zamknięciem



"Ja walczyłem o to aby Polska była wolna,
aby była demokracja, ludzie mogli normalnie żyć,
kochać się, podróżować, bogacić, uprwaiać pasje,
żeby nasze życie, kariera, rozwój szczęście
nie było zależne od tego gdzie należę,
jakie mam wyznanie, itd.
Chciałem aby Polacy byli lubiani i sami lubili innych."
Edward Nowak
fb 21.07.2017