czasem wydaje nam się, że robimy komuś dobrze
a w konsekwencji
?
no właśnie jak to jest?
6 kwietnia na portalu ngo.pl pokazała się taka informacja
no właśnie, to dobrze?
ja uważam, że pomysł nietrafiony, który wręcz RZ zrobi krzywdę
dlaczego?
w sumie nie znam / nie słyszałam o tym, że jest powiat który chętnie wyraża zgodę na to by "jego" rodzina zastępcza przyjęła dzieci z innego powiatu
odwrotnie - owszem
są powiaty które poszukują miejsc dla swoich dzieci w rodzinach zastępczych i wykonują multum telefonów do wszystkich możliwych miejsc
dlaczego powiaty nie chcą przyjmować "nieswoich dzieci"?
tłumaczą to najczęściej tak, że później muszą się dopominać partycypacji finansowej względem rodziny zastępczej, że pozyskanie i wyszkolenie rodziny to nie tylko działania reklamowo-marketningowe, ale również konkretne pieniądze które zostały na to wydane, że to miejsca które czekają na "ich" powiatowe dzieci
opiekunowie zastępczy postrzegają to trochę inaczej
mówią o tym, że czują się ubezwłasnowolnieni, przecież rozpoczynając szkolenia nie podpisywali, żadnych zobowiązań mówiących o tym skąd będą dzieci, że są w gotowości nie pracują zawodowo, a zajmują się jednym dzieckiem kiedy gotowi byli na przyjęcie nawet trójki, że ich macierzyste powiaty nie liczą się z ich zdaniem, że traktują jak "parobków" natomiast ci którzy odważyli się i przyjęli dzieci spoza powiatu mają poczucie współpracy
te zapisane powyżej stwierdzenia pokazują dokładnie kto rządzi, kto decyduje i z kim omawia się działania, a kto jest do wykonywania poleceń (oczywiście bez generalizowania, ale takie są odczucia wielu opiekunów)
te kilkanaście rodzin które umieściły w portalu domydziecka.org informację o tym, że mają wolne miejsca, że chętnie przyjmą inne dzieci zrobiło to w dobrej wierze, z nadzieją, że dzieci które potrzebują pomocy znajdą ją u nich
jednocześnie jak na talerzu podały swoim organizatorom pieczy informację "nie ważne co o tym myślicie, załatwię to po swojemu, i co mi zrobicie"
o, co im zrobią?
określę to jednym stwierdzeniem - będą jeszcze bardziej kontrolować, a jeszcze mniej wspierać
bo kiedy powiat A dzwoni do powiatu B i otrzymuje odpowiedź "nie nie mamy wolnych miejsc" to nie dlatego, że powiat B nie jest zorientowany w swoich zasobach, tylko dlatego, że nie chce tych zasobów udostępnić
czyli, nie chodzi o to, że nie wiemy ile wolnych miejsc jest w rodzinach zastępczych i ile rodzin jest otwartych na to, żeby przyjmować dzieci z innych miejsc
chodzi o to, że każdy sobie rzepkę skrobie
tworząc różne projekty, warto pomyśleć o konsekwencjach jakie poniosą wszyscy ich interesariusze