KOMETA
Ujrzałem
Kometę po niebie leciała
Chciałem jej zaśpiewać, ale się schowała
Jak łania uciekła w leśne oczerety,
A w oczach zostały mi złote monety.
I skryłem monety do ziemi pod dębem
Gdy znowu przyleci, nas tu już nie będzie
Nas już tu nie będzie, los marny człowieka
Ujrzałem kometę chciałem jej zaśpiewać.
O wodzie, o trawie, o lesie
O śmierci, z którą zmierzyć przyjdzie się
Miłości i zdradzie i świecie
I wszystkich ludziach, co żyli tu, na tej planecie.
Na dworcu niebieskim wciąż dzwonią wagony
Kopernik i Kepler badali ich tory
Aż w końcu spisali odwieczne zasady
Te które do dzisiaj na plecach dźwigamy.
To jedna z największych tajemnic przyrody
Że tylko z człowieka się człowiek narodzi
Że tylko z korzeni drzew rosną gałęzie
Krew naszej nadziei wędruje po świecie
Ujrzałem kometę a była jak rzeźba
Wielkiego artysty którego już nie ma
Gdy chciałem jej dotknąć i wspiąć się do nieba
Do naga obnażył mnie bezsens pragnienia.
Jak posąg Dawida z białego marmuru
Patrzyłem na niebo szukałem tam cudu
Że może tu wróci, ot próżność człowieka
Lecz nas już nie będzie. Kto inny jej zaśpiewa...
O wodzie, o trawie, o lesie
O śmierci, z którą zmierzyć przyjdzie się
Miłości i zdradzie i świecie
Będzie to piosneczka o nas i Komecie.
Chciałem jej zaśpiewać, ale się schowała
Jak łania uciekła w leśne oczerety,
A w oczach zostały mi złote monety.
I skryłem monety do ziemi pod dębem
Gdy znowu przyleci, nas tu już nie będzie
Nas już tu nie będzie, los marny człowieka
Ujrzałem kometę chciałem jej zaśpiewać.
O wodzie, o trawie, o lesie
O śmierci, z którą zmierzyć przyjdzie się
Miłości i zdradzie i świecie
I wszystkich ludziach, co żyli tu, na tej planecie.
Na dworcu niebieskim wciąż dzwonią wagony
Kopernik i Kepler badali ich tory
Aż w końcu spisali odwieczne zasady
Te które do dzisiaj na plecach dźwigamy.
To jedna z największych tajemnic przyrody
Że tylko z człowieka się człowiek narodzi
Że tylko z korzeni drzew rosną gałęzie
Krew naszej nadziei wędruje po świecie
Ujrzałem kometę a była jak rzeźba
Wielkiego artysty którego już nie ma
Gdy chciałem jej dotknąć i wspiąć się do nieba
Do naga obnażył mnie bezsens pragnienia.
Jak posąg Dawida z białego marmuru
Patrzyłem na niebo szukałem tam cudu
Że może tu wróci, ot próżność człowieka
Lecz nas już nie będzie. Kto inny jej zaśpiewa...
O wodzie, o trawie, o lesie
O śmierci, z którą zmierzyć przyjdzie się
Miłości i zdradzie i świecie
Będzie to piosneczka o nas i Komecie.
Ciężki dzień.
Nie rozumiem, wielu znajomych.
Nie potrafię pogodzić się z różnicą między deklaracjami, a codziennością.
Nie wierzę w to co słyszę i widzę obok.
Uspokaja tylko jedno - najbliżsi mają takie samo zdanie o tym co wokół.
Trudny czas.
Ujrzałem Kometę po niebie leciała
Chciałem jej zaśpiewać, ale się schowała
Jak łania uciekła w leśne oczerety ...