portret

portret

DLACZEGO

O tym, jak dać wolność, jednocześnie ucząc przywiązania.
O tym jak traktować dzieci jednakowo, by jednocześnie wiedziały, że są dla nas jedyne.
O tym jak mimo swojej niechęci, widzieć w ich rodzicach pozytywy.
O tym jak wykonując swoje zadania czasowo, dać pewność, że robimy to na całe życie.
Dlatego, by NASZE DZIECI, zrozumiały dlaczego.

Liczba wyświetleń w ostatnim miesiącu

18 stycznia 2016

moral hazard

500+ na każdym kroku.
Staram się zbytnio o tym nie myśleć.
Dlaczego?
Pewnie dlatego, że pod prąd.
Że niepopularnie, choć tu nie o popularność, a już tym bardziej o popularność mojego myślenia chodzi.

Na początek anegdota domowa.
Dziewczę lat 17 zdegustowane mówi. O co chodzi z tym 500+, że każdy ma mieć tyle dzieci. I pierwsza myśl która się u mnie pojawia – to chyba byłoby prostsze do realizacji, niż to obiecywane 500 zł na każde dziecko.

Pomału okazuje się, że każde nie jest każde i nie każde otrzyma.

Należę do tej części społeczeństwa ( mam nadzieje, że jest to zbiór który posiada więcej niż jeden element) która uważa, że nie 500 na dziecko, ale żłobki, przedszkola itp.
Kombinuję, nie znając się na gospodarce i ekonomii:
- że murarz, fliziarz i elektryk,
- że panie przedszkolanki, panowie od rytmiki, plastyki, religii i języków obcych,
- że kucharz, księgowy i ogrodnik
- że rolnik i producentów żywności,
- że elektrownie, gazownie i wodociągi,
- że wykładowcy w szkołach i na uniwersytetach, bo ktoś tą obsługę musiałby wyedukować,
- że producenci zabawek i przyborów dydaktycznych, producenci odzieży i obuwia,
- że transport miejski trzeba jakoś dojechać
mieliby pracę, gospodarka by się kręciła, a ludziom żyło dostatniej.

Do pracy mogliby chodzić też rodzice, nie martwiąc się o swoje dziecko.
Zarobione pieniądze nie przeznaczaliby w całości na zatrudnioną na czarno nianię, tylko na opłaty w przedszkolu.
A nadwyżki na inwestycję.
Bo dziecko to inwestycja.

Tak nie będzie.
Będzie za to 500 zł na każde, nie każde dziecko.
Swoją drogą dlaczego + ?
To sugeruje, że ponad 500.
No ale nie będę zajmować się drobiazgiem. Cóż znaczy taki mały + w porównaniu z inwestycją.

Tak nie będzie.
Program miał wspierać, ubogacać rodziny biologiczne, żeby było je stać na inwestycje jaką dziecko jest.
Przyznaję, że przypominając sobie nagonkę, jak to dzieci z biedy, do tej wrednej pieczy zastępczej się zabiera, pomyślałam, super, 500+, przynajmniej w niektórych rodzinach podniesie standard. Będzie można powiedzieć, że to jakiś elemencik w rozwiązaniu problemu, zabierania dzieci z biedy. Wprawdzie ja takich nie znam, ale cóż, nie znam całej Polski, pewnie gdzieś się trafiły takie przypadki. Lepiej przeciwdziałać.

Tak nie będzie.
Pojawiły się propozycje, chyba już zaakceptowane, że 500 również na dzieci w rodzinnej pieczy zastępczej.
To ja tak delikatnie zapytam, wzmacniamy biologiczne, czy zastępcze.
Wiem, wiem. Zaraz będzie larum, że do własnego gniazda itp.
Nie do końca.
Uważam, że wsparcie dla pieczy zastępczej też powinno być, ale to inna ustaw, inny program, inny pomysł.
Zostawmy 500+ rodzinom biologicznym.
albo
Wróćmy do początku.

500 zł na KAŻDE dziecko.
Pani BS mówiła, że to nie 500 zł dla rodziny, to 500 zł to inwestycja w rozwój.
Jakim prawem, dzieli się dzieci, na te w które inwestować się będzie i te które nie zasługują na inwestycję, bo urodziły się pierwsze, bo za szybko ich rodzeństwo osiągnęło pełnoletniość, bo ktoś skierował je do instytucji, a nie do rodziny zastępczej ...

Każde, oznacza każde, a nie wybrane.
Tak jak białe jest białe, a nie czarne.
Tak jak słodkie jest słodkie, a nie kwaśne.
Tak jak okrągłe jest okrągłe, a nie kwadratowe.

Każde dziecko – bez względu na to czy ma, czy też nie:
kręcone włosy, czy zadarty nos, zdrowie, pełną rodzinę, dom na wsi, umiejętność pływania
ma prawo być inwestycją.

Na nic pomysły, kontroli wydatków, zakładania osobnych kont, zakupów tylko w wyznaczonych sklepach i wyznaczonych produktów. Polak potrafi i jeśli zechce, przejdzie systemowi zabezpieczeń przez rozum. Nie nauczy to oszczędnego gospodarowania groszem. Trzeba będzie kupować tam, gdzie trzeba, a nie tam gdzie bardziej ekonomicznie. Nie wspomoże to inwestycji, bo czasem chodzi o to by kupić bułkę i mleko, a czasem by zapłacić za lekcje baletu.




moral hazard - pokusa nadużycia - teza mówiąca o tym, że 
podmiot chroniony przed ryzykiem może zachowywać się 
inaczej, niż gdyby był w pełni eksponowany na ryzyko. 
Rozdawanie pieniądze na kolejne dzieci w rodzinie, doprowadzi 
do sytuacji, że rodzice mając takie zabezpieczenie finansowe, 
nie będą poszukiwać rozwiązań, nie będą podejmować innych 
działań związanych z pozyskiwaniem pieniędzy, co prowadzi do stagnacji. 

Brak komentarzy: