Napisałam
w lipcu list do Ojca Świętego.
Wczoraj
otrzymałam odpowiedź.
Chcę
się nią podzielić z innymi.
Mój
list miał dwa wymiary. Obydwa wątki były osobiste, a jednak każdy
trochę inaczej.
Postanowiłam
podzielić się moją korespondencją, ponieważ w mojej relacji
dotyczy ona wielu opiekunów zastępczych. Kilka małych fragmentów,
umieszczam.
Na
zakończenie umieszczam również całą odpowiedź z Watykanu,
bo to
słowa skierowane do nas wszystkich.
Opiekunowie zastępczy.
Ojcze
Święty.
Już
od pierwszych zdań które wypowiedziałeś w Polsce, już od
pierwszego spojrzenia, na Twoją zmęczoną twarz, którą zobaczyłam
gdy tylko wyszedłeś z samolotu - myślę o jednym.
O
tym, żeby do Ciebie napisać.
Dzisiaj
w Brzegach, noc czuwania.
Ja
czuwam w domu, czuwam pisząc do Ciebie ten list.
/…/
Kiedy
ktoś mnie pyta czy wierzę – najczęściej milczę.
Kiedy
myślę czy wierzę, to odpowiadam sama sobie, że jestem „bierna
religijnie”.
A jednak.
Kiedy
słucham, co mówisz, wiem, że nie tylko mówisz do mnie, ale też i
o mnie, i o wielu moich koleżankach i kolegach którzy opiekują
się osieroconymi dziećmi.
Kiedy
mówisz o rodzinie, o jej roli, o wartości jaką niesie, to wiem …
Wiem,
ile dobrego może zdziałać rodzina w życiu każdego.
Wiem
też, ile złego wyrządza dzieciom które trafiają pod naszą
opiekę.
Kiedy
mówisz o uchodźcach i emigrantach, to wiem, że mówisz też o
naszych dzieciach. To one opuszczają swoje domy, muszą uciekać
przed złem i krzywdą.
Szukają
pomocy i schronienia u obcych – a nie zawsze tą pomoc otrzymują.
Kiedy
mówisz o wojnie, to również mówisz o naszych dzieciach.
To
ofiary wojny moralnej i psychologicznej, prowadzonej przez dorosłych.
To
mali świadkowie, a czasem żołnierze na pierwszej linii w domowych
wojnach, o władzę, wpływy, pieniądze, i właściwie nie wiadomo o
co.
Kiedy
mówisz o odrzuceniu, biedzie i inności – to znów mówisz o
naszych dzieciach.
Wielokrotnie
odrzucane przez najbliższych, odrzucane tyle razy, że w
konsekwencji same odtrącają tych którzy chcą im pomóc.
Boją
się wchodzić w relacje i nawiązywać więzi.
/…/
Piszę
do Ciebie z prośbą o modlitwę
i błogosławieństwo,
dla wszystkich opiekunów zastępczych, którzy przyjęli do swojego
domu, dzieci które nie mogą wychować się w swojej rodzinie
pochodzenia.
Proszę
o modlitwę
i błogosławieństwo,
żeby mieli siłę i mądrość w codziennej pracy z dziećmi
porzuconymi. Żeby potrafili iść obok swoich podopiecznych,
tworzyli z nimi bezpieczne więzi i dali im „wolność odejścia”.
Proszę
też o modlitwę
i błogosławieństwo,
dla współmałżonków i biologicznych dzieci opiekunów
zastępczych, żeby mieli siłę i umiejętność dzielenia się.
Dzielenia się czasem i osobą (męża, żony, mamy, taty) z dziećmi
przyjętymi do rodziny. To nie jest proste, oddać innym, obcym,
dzieciom część swojej mamy i swojego taty, podzielić się ich
czasem, ich względami, ich zaangażowaniem, ich miłosierdziem.
/.../
Ojcze
Święty, takim ludziom jest potrzebne: dobre słowo, modlitwa,
błogosławieństwo – i o to Cię proszę.
Tak
dużo chciałabym Ci opowiedzieć.
/.../
Dziękuję,
że mogłam do Ciebie Ojcze Święty napisać.
/em/
ODPOWIEDŹ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz