portret

portret

DLACZEGO

O tym, jak dać wolność, jednocześnie ucząc przywiązania.
O tym jak traktować dzieci jednakowo, by jednocześnie wiedziały, że są dla nas jedyne.
O tym jak mimo swojej niechęci, widzieć w ich rodzicach pozytywy.
O tym jak wykonując swoje zadania czasowo, dać pewność, że robimy to na całe życie.
Dlatego, by NASZE DZIECI, zrozumiały dlaczego.

Liczba wyświetleń w ostatnim miesiącu

25 czerwca 2017

czy Woli, potrzebny jest wolontariat

Taki tytuł chodzi już za mną kilka lat.
Może nawet kiedyś napiszę o tym jakiś konkretny materiał.
Mieszkanie na Woli Justowskiej w Krakowie to nie byle co.
Kiedy 12 lat temu mieliśmy się tu sprowadzić, żeby prowadzić Rodzinny Dom Dziecka przyznam, że miałam stracha. Taka “wypasiona” dzielnica i my. Okazało się, że obawy były tylko obawami, a ludzie przyjaźni i co najważniejsze nie wchodzący drugim z butami w życie.
Jednym słowem, pełna kultura (od drugiego roku życia).

Ale czy Woli, a może raczej, czy na Woli potrzebny jest wolontariat?

Nie będę nikogo trzymać w niepewności.
Nam jest potrzebny.

Może nie taki jak większości się wydaje. Więc raczej nie szukamy wsparcia w kwestii nauki naszych dzieci. Raczej. Bo korepetycje z języka polskiego w czasie wakacji by się nam przydały (poziom klasa 6). Ale współpraca w tak delikatnych kwestiach jak nauka szkolna, nie jest taka prosta. Średni czas koncentracji 15 minut, motywacja w skali mikro, zaległości natomiast w skali makro. Nie można być “mientkim”, ale twardziel też nie jest mile widziany.
Czyli zROZumienia wielkiego potrzeba.

To była tak dygresja, bo tak naprawdę to ten wolontariat inny nam się marzy.
Inny, czyli jaki?

Tak sobie myślimy, że są ludzie którym się wydaje, że są niepotrzebni nikomu.
Że - dzieci się wyprowadziły.
Że - wnuki nie odwiedzają.
Że - znajomi z pracy jakoś się rozpierzchli.
Że - dłużą się  godziny w czasie dnia.
Że - tyle jeszcze chcieliby i mogliby zrobić.

Często są to ludzie którzy nie wiedzą, że mogą być potrzebni innym.
Mogliby - zadbać o nasz ogród.
Mogliby - być złotą rączką od napraw drobnych.
Mogliby - robótki ręczne z nami trenować.
Mogliby - kartki świąteczne z nami przygotowywać.
Mogliby - kulinarnie podciągnąć nasze dzieci, bo dla mnie to już chyba ratunku nie ma w tym zakresie.
Mogliby - podzielić się swoją pasją.
Mogliby - podzielić się swoim czasem.
Mogliby - wyjść do kina, teatru, czy na koncert muzyki wszelakiej.

Część, rzeczy mogliby zrobić z nami.
Część, rzeczy mogliby zrobić dla nas.

Dla takiej osoby, mogłaby to być jakaś prosta sprawa - szachy, fotografia, gitara, pianino, przetwory, szycie, czytanie …,
a dla nas ocean wsparcia.


Przeczytałam to wszystko i zauważyłam, że jakiś schemat mi powstał.
Jakiś apel do osób starszych, samotnych …

A to nie tak.

Do młodych duchem piszę.
Do tych którzy mają moc, dzielenia się z innymi.

Do Ciebie.


Brak komentarzy: